Diagnoza – ADHD. Potrzebne są zmiany systemowe

Agata Jabłonowska-Turkiewicz
– Jest Pani pedagogiem specjalnym i terapeutką behawioralną w Centrum Terapii i Rozwoju Indygo, które prowadzi m.in. Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną. Czy zgadza się Pani z coraz głośniej wybrzmiewającą opinią, że do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych zgłaszają się rodzice, chcący uzyskać dla swoich dzieci opinie umożliwiające specjalne traktowanie podczas egzaminów, np. ósmoklasisty?
– Z racji tego, że diagnozuję dzieci młodsze, zwykle te, u których istnieje podejrzenie ADHD lub spektrum autyzmu, to raczej nie mam osobistych doświadczeń z takimi sytuacjami. Być może osoby diagnozujące konkretne trudności w nauce – dysleksję, dysgrafię, dyskalkulię byłyby wiarygodniejsze w skomentowaniu tej opinii. Ale mogę powiedzieć coś ogólniejszego – to nie jest taka prosta sprawa, aby otrzymać opinię, która da uczniowi możliwość np. pisania egzaminu dłużej niż jest to przewidziane dla pozostałych zdających. Przede wszystkim trudności o charakterze dyslektycznym, jak również wiele innych, nie pojawiają się nagle, trzy miesiące przed egzaminem. Jeśli tak jest, to znaczy tak przedstawia sytuację rodzic wnioskujący o wydanie opinii, to może to budzić podejrzenie wyłudzenia takiego dokumentu. Zasadniczo trudności w nauce pojawiają się dużo wcześniej – dziecko wolniej od rówieśników czyta, pisze, ma kłopot ze zrozumieniem poleceń, potrzebuje regularnie dodatkowych wskazówek od nauczyciela, aby wykonać zadanie.
– Ale Poradnia nie może odmówić badania takiego ósmoklasisty?
– Oczywiście, że nie. Zawsze wykonujemy pełną diagnozę funkcjonowania takiego nastolatka. To na ogół jest kilka spotkań – z samym rodzicem, a potem z samym uczniem. Z przykrością muszę dodać, że czas oczekiwania na pierwszą wizytę, zwłaszcza w publicznej PPP wynosi czasami kilka tygodni, więc nic tutaj nie dzieje się na cito. Może z terminami jest lepiej w placówkach niepublicznych, ale tu trzeba z kolei zaznaczyć, że nie wszystkie mają uprawnienia do wydawania opinii czy orzeczeń. Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne wydają wiele dokumentów, które czasami wymagają potwierdzenia u lekarza specjalisty bądź pediatry. Tak jest w przypadku opinii stwierdzającej ADHD. Sama opinia wraz z zawartymi w niej zaleceniami może być wskazówką dla nauczycieli i rodziców, jak postępować z dzieckiem, ale niejako uprawomocnia ją potwierdzenie od lekarza psychiatry.
– Warto chyba też wspomnieć, że rodzic nie ma obowiązku przekazywania szkole dokumentacji sporządzonej w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej.
– To prawda. Nie ma takiego obowiązku, jednak przekazanie szkole diagnozy i zawartych tam zaleceń może pomóc dziecku funkcjonować w placówce, a przecież w gruncie rzeczy o to chodzi. Tak więc w przypadku diagnozy ADHD zaleca się wprowadzenie elementów rutynowych w postępowaniu z dzieckiem, formułowanie jasnych komunikatów i poleceń, uwzględnienie dużej potrzeby ruchu takiego dziecka i zaproponowanie jakichś dodatkowych zajęć sportowych, unikanie kar i reprymend. Warto posiłkować się zajęciami u specjalistów – pedagoga specjalnego, psychologa, psychiatry. Szkoła może zaproponować nauczycielowi udział w szkoleniu dotyczącym ADHD. Ważna jest też psychoedukacja opiekunów.
– To wymaga czasu i środków finansowych. Nauczyciele wielokrotnie podkreślają, że przy trzydziestu osobach w klasie, trudno skoncentrować się na jednym uczniu i uwzględniać jego potrzeby. Tym bardziej że uczniów ze szczególnymi potrzebami przybywa.
– Dotykamy tutaj bardzo istotnego problemu. Mianowicie – system edukacji w Polsce nie przewiduje specjalnej subwencji oświatowej w związku z diagnozą ADHD i za takim uczniem, kolokwialnie mówiąc, nie idą pieniądze. Ciężar finansowy uczestnictwa takiego dziecka w terapiach i zajęciach u specjalistów spada najczęściej na rodziców. Tym, co poprawiłoby funkcjonowanie ucznia z ADHD w klasie, byłaby obecność na lekcjach nauczyciela wspomagającego. Niestety, system tego nie przewiduje. To powinno się zmienić. Bezwzględnie. Los ucznia z ADHD to często historia wędrowania z jednej placówki do drugiej, to cierpienie zarówno jego, jak i rodziców, brak zrozumienia, akceptacji. Z drugiej strony słyszymy relacje nauczycieli, którzy nie mogą prowadzić lekcji, bo nadpobudliwy uczeń z ADHD krąży po klasie, przeszkadza innym, w wyjątkowych przypadkach stanowi zagrożenie, bo nagle rzuca jakimś przedmiotem.
– O ADHD często słyszy się, że to „współczesny wymysł”, „kiedyś tego nie było”, „moda”. Proszę rozwiać wątpliwości – czym jest ADHD? Dzieciom z ADHD często przyczepiana jest łatka „niegrzeczny” czy „źle wychowany”.
– ADHD (z ang. attention deficyt hyperactivity disorder) to zespół nadpobudliwości ruchowej z deficytem uwagi, zazwyczaj o podłożu biologicznym czy genetycznym. Najogólniej mówiąc, jest zaburzeniem neurorozwojowym, wiążącym się ze spektrum różnych atypowych zachowań, które pojawiają się już we wczesnym dzieciństwie. Na diagnozę trafiają często dzieci rozpoczynające naukę w szkole, bo w środowisku, gdzie panują określone zasady, dyscyplina, obowiązek stosowania się do określonych poleceń nauczyciela, ADHD może być najbardziej zauważalne. No i też obowiązek koncentracji i siedzenia w miejscu przez 45 minut jest dla dziecka z ADHD czymś niekiedy niewykonalnym. Diagnoza ADHD wiąże się z dyskomfortem, graniczącym z cierpieniem, które odczuwa osoba z tym zaburzeniem. W osobach z ADHD często widzimy „wulkany niespożytej energii”, osoby, które mogą jednocześnie wykonywać wiele czynności naraz, jednak to powierzchowne skojarzenie. W gruncie rzeczy nie potrafią one skoncentrować się i wykonać czynności od początku do końca. Nie jest to jednak ogólnie niska koncentracja. Chodzi tutaj o trudności ze skupieniem się na czymś, co nieciekawe lub wysiłkowe. Na ciekawych rzeczach osoby z ADHD potrafią się skupić. Podobnie jest z ruchliwością. Może też pojawić się moment prokrastynacji, czyli trudności z podjęciem działania. ADHD to nie choroba, którą można wyleczyć, ono „idzie” z dzieckiem przez całe życie. Można poprawić jakość tego życia, wprowadzając do niego pewne zasady, najlepiej już we wczesnym okresie życia, ale objawy nie znikną. Dlatego jest też taki „bum” w mediach. Dopiero od niedawna zaczęto diagnozować dorosłe osoby. To nie moda. To świadomość.
– Jak przebiega diagnoza ADHD? Czy w przypadku tego zaburzenia jest jakaś specyficzna ścieżka?
– Do poradni może zgłosić się rodzic, który ma jakieś zastrzeżenia co do funkcjonowania dziecka. Nie potrzebuje żadnego skierowania. Na spotkaniu indywidualnym rozmawiamy o tym, co niepokoi w zachowaniu dziecka, czemu ma służyć diagnoza? Pytania dotyczą też przebiegu ciąży, porodu, wczesnego niemowlęctwa, jak przebiegał rozwój psychoruchowy dziecka, kiedy zaczęło mówić, stawiać pierwsze kroki, czy miały miejsce jakieś trudne wydarzenia w życiu dziecka – śmierć bliskiej osoby, rozwód rodziców, choroba bliskich. Rodzic dostaje również specjalny kwestionariusz do wypełnienia. Badane jest dziecko, też jego poziom intelektualny, aby sprawdzić, czy nie występują deficyty w tym obszarze, powodujące określone trudności. Po tych czynnościach sporządzany jest raport, który powinien trafić do lekarza. Raport sporządzony w PPP nie powinien trafić do szkoły. Zawiera wiele szczegółowych danych, o który szkoła nie musi wiedzieć. Sami uczniowie, zwłaszcza ci starsi, nie chcą, aby szkoła miała wiedzę na temat ich zachowania w przedszkolu.
– Czy zaświadczenie, które na podstawie Państwa raportu wyda lekarz, do czegoś uprawnia?
– Tak i nie. Otwiera furtkę na farmakoterapię, wskaże też kierunek działań dla środowiska dziecka. Należy wrócić z nim do Poradni, aby otrzymać konkretne zalecenia dla szkoły.
– Muszę przyznać, że rodzic musi mieć anielską cierpliwość, aby uzyskać diagnozę dziecka pod kątem ADHD.
– Takie są realia. Myślę, że warto o tym wszystkim mówić, bo być może decydenci to usłyszą i zaczną się zmiany. W chwili obecnej mamy do czynienia z długim czasem oczekiwania na pierwszą wizytę w publicznych Poradniach Psychologiczno-Pedagogicznych, potem równie długie oczekiwanie na wizytę u specjalisty, bo są deficyty w kadrze psychiatrycznej dla dzieci. Potem powrót do poradni, aby otrzymać zalecenia, którym realnie szkoła nie jest w stanie sprostać z wielu powodów. Koło się zamyka. Z powodu samego ADHD dziecko nie otrzyma orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego, które dawałoby możliwość zatrudnienia w szkole nauczyciela wspomagającego, więc dziecko źle funkcjonuje w szkole i rzutuje to na funkcjonowanie całej klasy.
– Niekiedy rodzice zaalarmowani przez szkołę, że ich dziecko sprawia kłopoty, mają takie mylne wrażenie, że w poradni otrzymają dokument, dzięki któremu będą mieć przysłowiowy „święty spokój”.
– W praktyce tak nie jest. Realia są takie, że często rodzic dziecka z ADHD musi zrezygnować z pracy zawodowej lub w sposób znaczny ją ograniczyć, aby np. odebrać dziecko wcześniej z przedszkola, bo po godz. 12.00 cała grupa leżakuje, a dziecko z ADHD nie pozwala grupie odpocząć. Takiemu rodzicowi nie przysługuje zasiłek pielęgnacyjny. Dziecko z ADHD wymaga ciągłej uwagi. Rodzice są wyeksploatowani psychicznie. Nauczyciele, mający pod opieką takie dziecko, nie mogą efektywnie pracować z całą grupą i też są zmęczeni.
– Jakimś rozwiązaniem może być nauczanie indywidualne, choć to forma izolacji, więc na pewno nie jest to rozwiązanie na cały okres edukacji.
– Czasami jest to konieczność. Presja wykonywania zadań w określonym czasie, pospieszanie, rywalizacja rówieśnicza, ocenianie, które są nieodłącznym elementem nauki w szkole, nie sprzyjają łagodzeniu objawów ADHD. Dlatego nauczanie indywidualne czy też „Szkoła w chmurze” to rozwiązanie optymalne.
– Dużo się ostatnio mówi o idei edukacji włączającej. Rozmawiając z Panią, ale też z nauczycielami czy innymi specjalistami związanymi ze środowiskiem dzieci o szczególnych potrzebach, myślę, że aby idea ta mogła wejść w życie, wymaga wielkiego nakładu środków finansowych ze strony państwa, rozwagi i działania etapami. Dostosowania architektoniczne, zatrudnianie nauczycieli wspomagających, specjalistów, zmniejszenie liczebności klas – to wszystko musiałoby być spełnione, aby razem mogły funkcjonować dzieci zdrowe i sprawne z tymi o szczególnych potrzebach czy z niepełnosprawnościami.
– Wizja trzydziestoosobowej klasy, w której uczą się dzieci sprawne z dziećmi z niepełnosprawnością ruchową, intelektualną i spektrum autyzmu, nad którą czuwa jeden czy nawet dwóch nauczycieli, wydaje się utopijna. Konieczne są wieloetapowe przygotowania i zmiany w systemie edukacji, aby mogło to zadziałać. Istotne jest, aby wziąć pod uwagę doświadczenie środowisk, które mają wiedzę o potrzebach dzieci z niepełnosprawnościami i zaburzeniami i na co dzień z nimi pracują. Myślę tu o np. szkołach specjalnych czy organizacjach pozarządowych.
– Na koniec, aby nasza rozmowa nie miała takiego pesymistycznego wydźwięku, wspomnijmy zatem o działaniach organizacji pozarządowych, stowarzyszeniach, w których dzieci wraz z rodzicami mogą szukać pomocy.
– Stowarzyszenie Bliżej ADHD zajmuje się szerzeniem wiedzy z obszaru zdrowia psychicznego, tworzeniem materiałów edukacyjnych oraz kampanii wspierających osoby z ADHD. Ponadto Stowarzyszenie jest reprezentantem osób z ADHD i ich rodzin, w celu wprowadzenia zmian systemowych. Takie organizacje są potrzebne, aby uświadamiać innym, jak ważna jak ta zmiana. Na platformie PsychiatraPlus znaleźć można wiele treści i materiałów skierowanych do opiekunów dzieci z ADHD oraz dorosłych osób z ADHD. Zachęcam też do poszukiwania wsparcia w centrach terapii. Aktualnie, w Centrum Terapii INDYGO w Warszawie, planujemy stworzyć grupę wsparcia dla rodziców dzieci z trudnościami rozwojowymi. Myślę, że zaopiekowanie tej grupy jest niezbędne. Prowadząc tego typu grupy, często słyszałam od rodziców, że odczuwają ulgę, gdy słyszą o podobnych doświadczeniach innych rodzin. Ponadto już zauważam zwiększenie się świadomości w tym obszarze, powstaje coraz więcej materiałów, książek czy ukierunkowanego wsparcia (terapia behawioralna, terapia dialektyczno-behawioralna, psychoedukacja środowiska). Mam nadzieję, że „moda” na ADHD, o której Pani wspominała, doprowadzi do pozytywnych zmian w całym systemie.