Miłość? A może rozpocznij od siebie?

Miłość? A może rozpocznij od siebie?

Miłość? A może rozpocznij od siebie?

14 lutego jedni ponieśli w ręku czerwone róże, inni lizaki w kształcie serca. W jaskrawym świetle reklamowanej tego dnia miłości zobaczymy wielu zakochanych, ale zapewne dostrzegliśmy także spore grono tych, którzy kręcili nosem na walentynkową komercjalizację. Wychodząc zaledwie o krok poza jej blichtr, z łatwością spotkamy smutnych, samotnych, cierpiących ludzi, którym obce lub odległe wydaje się przeżywanie miłości czy też doświadczanie poczucia bycia kochanym. Gdzie zatem najlepiej spojrzeć w oczy miłości? Ja rekomenduję dziś lustro.


Szukając kierunku rozważań nad miłością, jej niepewnym losem, nad rozedrganym sercem w galopującym świecie, człowiek ciągle wypatruje sensu miłości. Pragniemy jej, oczekujemy jej, marzymy o niej. Gdyby nawet miała się jawić jako trudna, ale niechże będzie, bo „kochać i być kochanym…” to szczęście. W poezji z tęskną nutą, w muzyce z dreszczem na skórze, w filmie romantyczna, a w serialu skomplikowana – miłość „niejedno ma imię”. 
W tradycji filozofii klasycznej można znaleźć  przesłanie, że miłość, poznanie i wolność, mają charakter osobowy, są czynnikami wzajemnie się warunkującymi i integrują ludzkie działanie, ludzkie decyzje. Byt (zatem myślimy tu – człowiek) jest celem i dlatego sam w sobie jest godny miłości i wszelkich działań stanowiących jej następstwo. Filozoficznie spoglądając na człowieka, bez względu na jego wiek i rozwój procesów poznawczych, widzimy istnienie, które zasługuje na miłość do siebie samego i innych ludzi względem niego (Krąpiec 1998, s. 313). Ważność tej refleksji przywołuje odniesienie do miłości widzianej w świetle religijnym – „kochaj bliźniego, jak siebie samego”. Przykaz, który naświetla słowo miłość, akcentuje działanie pełne szacunku do innych, ale wynikające z poszanowania samego siebie. 
 
Przykład idzie z góry
Gdyby zaś pojęcie miłości oprzeć na wzorcach, przykładach z życia, autorytetach do naśladowania, to trzeba przysiąść myślą w osobistym środowisku życia, wychowania, kształtowania się postaw społecznych, ludzkich, budowania relacji i więzi rodzinnych. To tam daje swój początek miłość – pierwsza, bezwarunkowa, oddana, szczera, na zawsze. Dom jest początkiem spoglądania na siebie, widzenia siebie najczęściej oczami mamy i taty. Jaki jest/był ich wzrok? Jaki jest/był ich kierowany do nas głos? Jakie uwewnętrzniliśmy głosy miłości w sobie i do siebie? Studia naukowe, badające rozwój dziecka na osi czasu, wskazują na to, że w otoczeniu dorastającego człowieka są czynniki chroniące i czynniki ryzyka. Odgrywają one szczególną rolę w jego rozwoju fizycznym i psychicznym, mając wpływ na uczucia, odczuwane emocje i budowane przywiązanie wobec ważnego obiektu. Dzieci pozbawione czynników chroniących z większym prawdopodobieństwem odczują deficyty w obszarze funkcjonowania zdrowotnego i psychicznego. Czynniki chroniące nie zabezpieczą przed wszystkimi psychicznymi problemami, ale są ważne chociażby z tego powodu, że rodzice mają bezpośredni wpływ na ich kształtowanie w procesie wychowawczym. I tutaj ma szansę narodzić się szacunek do siebie i odporność psychiczna człowieka, zwłaszcza młodego człowieka. Tutaj ma szansę wzrastać „ja”, tożsamość dorastającej młodzieży i ich poczucie własnej wartości.


Obok umiejętności radzenia sobie z trudnościami, dziecko wspierane jest przez rodziców, rodzinę, przyjaciół i nauczycieli. W tym obszarze powstają zatem społeczne zasoby dziecka.  Efektem wszystkich oddziaływań jest zdolność radzenia sobie z problemami, przeżywanymi subiektywnie (tzw. czynniki chroniące wewnętrzne) i społeczne zasoby, czyli czynniki chroniące zewnętrzne (siły, które znajdują się w otoczeniu dziecka). Młody człowiek szacunek do siebie samego buduje też na podstawie, jaką są dobre relacje z innymi. To oznacza, że jeśli w życiu dziecka istnieją stabilne emocjonalne związki z jedną lub wieloma osobami, to ma on wsparcie w realizacji siebie i w dążeniu do autonomii. Miłość, bliskość rodziców nie zależy od dobrych zachowań dziecka, lecz jest wartością stałą.


I teraz nie pozostaje nic innego jak odnieść się do myśli analitycznej, która podpowie, że kochanie siebie, bycie dla siebie dobrym nie jest tylko wynikiem naszej woli. Jesteśmy zbudowani z uwewnętrznionych przykładów, obiektów, z którymi relacje wewnętrznie nas ukształtowały (np. mama, która uzależniała swoją miłość do dziecka od tego, czy jest ono posłuszne). To nasz wewnętrzny obraz nakazuje czasem spoglądać bardzo krytycznie na samych siebie, aż do bólu wskazując palcem nasze niedociągnięcia. Istnieje tak wielu, powiedzieć można – kochanych ludzi (dobrych, lojalnych, uczynnych, serdecznych), lecz z pewną skłonnością do perfekcjonizmu, w efekcie którego są wciąż z czegoś niezadowoleni lub nic nie może ich do końca usatysfakcjonować. Żyją, ale nieustannie borykają się z wewnętrznym konfliktem w sobie i niechęcią do siebie, ponieważ nie potrafią być tolerancyjni i wyrozumiali dla własnych błędów. Nawet osiągane sukcesy, pochwały, oklaski otrzymywane od innych, nie zmieniają ich negatywnej oceny samych siebie. To, co robią, zmieniają w uciążliwy obowiązek, w następstwie czego nie mają sposobności, aby cieszyć się swoim działaniem. Takie osoby potrafią cierpieć, a gdy mówią o tym, jak pragną, by wyglądało ich przyszłe szczęście, wymagania stawiają im taką poprzeczkę, że nie są w stanie im sprostać. To stałe, wewnętrzne rozdarcie utrudnia im utrzymywanie relacji z innymi, a zwłaszcza relacji uczuciowych. W polu ciągłej krytyki trudno o szacunek do siebie, trudno o ciepłe spojrzenie w stronę innych, trudno o satysfakcjonujące bliskie, rodzinne i rówieśnicze relacje. 
 
Stojąc przed lustrem
Nasz rozwój osobisty, dbałość o wzrost naszej samoświadomości może nas wesprzeć w prawdziwym, a miejscami w łagodniejszym widzeniu własnego odbicia. Refleksja nad osobistymi uczuciami, nad zasobami, wadami, ograniczeniami, pozwoli na spoglądanie na siebie, jak na odbicie w lustrze.


„Dzieci i ryby nie mają głosu. – Masz czas. Poczekaj, aż urośniesz. (…) I dziecko myśli: Jestem niczym. Czymś są dopiero dorośli. Już jestem trochę starsze nic. Ile jeszcze lat mam czekać? Ale niech tylko dorosnę…” (Korczak 2023, s. 43). Od dziecka powinno zaczynać się poszukiwanie siebie, zastanawianie nad sobą, odnoszenie do świata widzianego subiektywnymi oczami. I całe szczęście, jeśli to spoglądanie istnieje, bo ono oznacza, że dzieje się w młodym człowieku refleksja, pojawia się wewnętrzny głos, buduje się cel i poszukiwanie miłości. Prawdziwej miłości – najpierw tej własnej, której chcę być wart, potem miłości, której szukam, w której chcę się sobą dzielić, by wszystko wspólnie pomnożyć.  A do tego potrzebne jest osobiste spojrzenie we własne lustro – kim jestem? jaki jestem? jaki chcę być?
 
To właśnie miłość
Nie widzę nic złego w tym, by 14 luty akcentował uczucie miłości, ale chciałabym, by łączył je z uczuciem akceptacji, życzliwości i szacunku. Można stworzyć miłosną, walentynkową atmosferę bez pluszowych serduszek, słodkich czekoladek. Kto pomimo własnych ograniczeń, trudów przeżywanych dzień po dniu, chce sprawiać miłość w sobie i czynić to pojęcie, to uczucie coraz doskonalszym? Czy istnieje ktoś, kto nie chciałby odnaleźć własnego, wewnętrznego spokoju, niekłamanego szacunku do samego siebie i znacząco pogłębić swoją zdolność kochania? Zarówno dorosłych, młodzież i dzieci – wszystkich nas dotyczy trud codzienności, niepokój, wszelkiego rodzaju stres i oczekiwanie od nas realizacji celów, dążenia do sukcesów i spełniania się w szczęściu i miłości. Nie każdy potrafi temu sprostać, przyrównując swoje życie do reklam, zdjęć w gazetach, w social mediach i filmów o miłości z happy endem. Niekiedy uciekamy się nawet do zażywania leków poprawiających nastrój, aby ulżyć własnemu złemu samopoczuciu, zwłaszcza w dniu, kiedy nie mamy komu wysłać walentynki i nikt do nas jej nie zaadresował. Dotyczy to nas wszystkich, szczególnie wtedy, gdy zaczynamy zdawać sobie sprawę, że właśnie nadszedł moment, aby poszukać innego sposobu na życie. Tym sposobem jest spojrzenie sobie głęboko w oczy, przyjrzenie się sobie, własnym zasobom, pragnieniom, możliwościom i nadziejom. Najlepszą reklamą, jaką możemy zobaczyć 14 lutego, jest okazana i niedająca się niczym zastąpić dobroć i życzliwość skierowana do samych siebie, bo dzięki temu kształtuje się jakość naszej miłości do innych.
   
Bibliografia
Korczak, J., (2023). Jak kochać dziecko, Wyd. IV, Warszawa, s. 43.
Krąpiec, M.A., (1998).  Kim jest człowiek? [w:] Wprowadzenie do filozofii. Lublin: Wydawnictwo KUL, s. 313.


Autorka jest psychologiem, pedagogiem, arteterapeutą oraz specjalistą psychoonkologii, pracuje w Klinice Onkologii i Chirurgii Onkologicznej Dzieci i Młodzieży w Instytucie Matki i Dziecka. Prywatnie mama trójki dzieci. Ekspertka w Kampaniach Społecznych- (P)OKAŻ SERCE i Tylko dwa słowa.