Życie po pieczy zastępczej

Życie po pieczy zastępczej

Katarzyna Kwiatkowska

Okres wchodzenia w dorosłość zawsze jest wyjątkowym etapem życia. Wiąże się często z ambiwalentnymi emocjami. Młody człowiek może jednocześnie odczuwać radość i ekscytację, ale również lęk i niepewność. Bardzo ważnym czynnikiem ułatwiającym mu ten proces jest wsparcie bliskich. Wsparcia takiego często pozbawiona jest młodzież, której usamodzielnianie się polega na opuszczaniu pieczy zastępczej. Jak wówczas przebiega stawanie się osobą samodzielną? Na to pytanie spróbuję odpowiedzieć w niniejszym artykule.


Mimo iż w ustawie o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej z dnia 9 czerwca 2011 r.  możemy przeczytać o wszechstronnej pomocy dla wychowanków pieczy zastępczej wchodzących w dorosłość, w praktyce nie zawsze wygląda to tak dobrze, na co wskazuje raport Najwyższej Izby Kontroli z 2015 r. 
 
Usamodzielnianie – aspekty prawne
Ze wspomnianej wyżej ustawy możemy dowiedzieć się m.in. o tym, że:
•    Osoba, która po osiągnięciu pełnoletności opuszcza pieczę zastępczą, otrzymuje pomoc na: kontynuowanie nauki, usamodzielnienie, zagospodarowanie. Zapewnia się jej również pomoc prawną i psychologiczną, a także oferuje pomoc w zalezieniu zatrudnienia i uzyskaniu odpowiednich warunków mieszkaniowych. 
•    Dla osób usamodzielnianych tworzy się indywidualny program usamodzielnienia. 
•    Rok przed osiągnięciem pełnoletności osoba usamodzielniana wybiera opiekuna usamodzielnienia. 
•    Pomoc na kontynuowanie nauki wynosi nie mniej niż 500 zł miesięcznie i może być wypłacona do ukończenia dwudziestego piątego roku życia. 
•    Wysokość pomocy na usamodzielnienie dla osób opuszczających rodziny zastępcze niezawodowe, zawodowe, rodzinne domy dziecka i placówki opiekuńczo-wychowawcze wypłacana jest jednorazowo lub w ratach w wysokości od 1650zł do 6600 zł w zależności od czasu przebywania w pieczy zastępczej. Osoby opuszczające rodziny zastępcze spokrewnione otrzymują nie mniej niż 3300 zł, jeśli okres pobytu w pieczy wynosi nie mniej niż trzy lata. 
•    Pomoc na zagospodarowanie wypłacana jest jednorazowo i wynosi od 1500 zł do 3000 zł. 
•    Pomocy na kontynuowanie nauki, usamodzielnienie i zagospodarowanie można odmówić, np. jeśli istnieje uzasadnione przypuszczenie, że zostanie ona wydana niezgodnie z celem, osoba usamodzielniana samowolnie opuściła pieczę przed ukończeniem pełnoletności lub została skazana za umyślne przestępstwo. 

Usamodzielnianie w praktyce 
W raporcie NIK możemy przeczytać, iż każdego roku sześć z ok. siedemdziesięciu tysięcy wychowanków domów dziecka i rodzin zastępczych osiąga pełnoletność. Część z nich decyduje się pozostać w pieczy kontynuując naukę, zaś część postanawia usamodzielnić się. Usamodzielnienie nie jest jednak prostym procesem. Sporo wychowanków, którzy wiele lat przebywali w instytucji, nie potrafi poradzić sobie z codziennymi wyzwaniami. Problemem staje się opłacanie rachunków, gospodarowanie pieniędzmi, przygotowywanie posiłków, organizowanie swojego dnia, robienie dobrze przemyślanych zakupów, założenie konta w banku, załatwianie formalności w urzędach itd. Niekiedy możemy ulegać złudzeniu, że dzieci wychowywane w pieczy zastępczej są wyjątkowo zaradne, ponieważ od najmłodszych lat musiały radzić sobie same. Najczęściej jest jednak wręcz odwrotnie. Kiedy jeszcze przebywały w domach rodzinnych, nie miały szans zaobserwować pozytywnych postaw swoich rodziców. Życie rodzinne nie było dobrze organizowane, a co za tym idzie, dzieci nie otrzymały odpowiednich wzorców. Kiedy zaś trafiły do placówek, większość spraw załatwiała za nie instytucja. Dzieci nie miały więc możliwości obserwowania tak prozaicznych czynności, jak robienie większych zakupów, przygotowywanie posiłków czy opłacanie rachunków. Wszystko to przyczynia się do kształtowania wyuczonej bezradności. 
Raport NIK pokazuje, że spośród tysiąca zbadanych usamodzielnianych wychowanków 23% korzystało ze świadczeń pomocy społecznej, 31% zarejestrowało się w Powiatowych Urzędach Pracy jako bezrobotni, 14% przerwało proces usamodzielnienia, a kolejne 14% wróciło do dysfunkcyjnego środowiska rodzinnego. 
Kontrola wykazała, że często uzyskanie wsparcia finansowego jest traktowane przez wychowanków jako cel sam w sobie, a nie dodatkowa pomoc w zapewnieniu sobie samodzielności. Pomoc finansowa na kontynuowanie nauki – pięćset złotych – to w praktyce zbyt mało, by móc skoncentrować się na zdobywaniu wykształcenia. Bez podjęcia pracy zarobkowej lub otrzymania innego wsparcia, dalsza nauka okazuje się niemożliwa. 
Praktyka pokazuje również, że na opiekunów usamodzielnienia wybierane są często osoby bez odpowiednich cech, umiejętności i kwalifikacji. W spokrewnionych rodzinach zastępczych najczęściej są to dziadkowie bądź rodzeństwo, a czasem nawet biologiczni rodzice. Dla wychowanków placówek opiekuńczo-wychowawczych opiekunami usamodzielnienia często stają się wychowawcy. Są to osoby, które dobrze znają młodego człowieka, jednak często brakuje im czasu, by w pełni zaangażować się w proces usamodzielniania – ich główną pracą jest bowiem pełnienie dyżurów w placówce. Opiekunowie usamodzielnienia wykonują pracę bezpłatnie bez odpowiedniego wsparcia specjalistów. 
Najpóźniej miesiąc przed osiągnięciem pełnoletności osoba usamodzielniana powinna sporządzić Indywidualny Plan Usamodzielniania. Określa się w nim m.in. sposób uzyskania przez młodego człowieka kwalifikacji zawodowych, wykształcenia, odpowiednich warunków mieszkaniowych itd. Kontrola NIK wykazała jednak, że najczęściej plany te nie spełniają swojej funkcji, a celem ich stworzenia jest tak naprawdę jedynie chęć dopełniania wszelkich warunków potrzebnych do uzyskania pomocy finansowej. Głównym problemem jest to, że plany te tworzone są zbyt późno. Według kierowników Powiatowych Centrów Pomocy Rodzinie powinny być one tworzone ok. 15. roku życia, by zapobiegać przypadkowemu wyborowi szkoły oraz mobilizować do zastanawiania się nad dalszą drogą życia. Często też plany te spisywane są bez należytej staranności, w ciągu jednego dnia, tylko po to, by dopełnić formalności. NIK ustaliła, że jedna czwarta wychowanków nie realizowała zawartych w planie postanowień – dochodziło do przerywania nauki, zmian szkół, zrywania kontaktu z pracownikami PCPR po uzyskaniu pomocy finansowej. 
Pracownicy PCPR, zajmujący się osobami usamodzielnianymi, zwracają uwagę na to, że mają zbyt mało narzędzi, by realnie nadzorować proces usamodzielniania. Nie mogą sprawdzać, czy środki są dobrze wykorzystywane, nie mają wglądu w sytuację szkolną itd. Często problemem okazuje się pozorowanie kształcenia. Wychowankowie pobierają świadczenie na kształcenie mimo tego, że ich frekwencja na zajęciach jest bardzo słaba lub nawet nie zdają do następnych klas. Niektórzy z nich, gdy zostają skreśleni z listy uczniów, zapisują się do kolejnych szkół po to, by nie tracić finansowania. 
Dużą trudnością jest uzyskanie mieszkania socjalnego, na które czeka się nawet do kilkunastu lat. Dobrym rozwiązaniem tej kwestii są mieszkania chronione. Wychowankowie ucząc się samodzielności i będąc pod opieką specjalistów mogą w nich przebywać do czasu uzyskania mieszkania socjalnego. Rozwiązanie to jest jednak wykorzystywane zbyt rzadko. Dobrym pomysłem jest również pozostanie w pieczy zastępczej. Obserwuje się wzrost tego zjawiska i choć przyczynia się ono do blokowania miejsc w rodzinach zastępczych, to dla młodych ludzi jest to najczęściej dobre rozwiązanie. Wychowanek może w znanym sobie otoczeniu nabywać nowe umiejętności i stopniowo usamodzielniać się.
 
Tu jest teraz twój dom 
Niezwykłe i prawdziwe historie na tematy związane z adopcją oraz pobytem w pieczy zastępczej możemy przeczytać w książce Marty Wroniszewskiej pt.: Tu jest teraz twój dom. Adopcja w Polsce. Opowieści zawarte w niej pokazują, jak trudno jest funkcjonować młodym ludziom opuszczającym pieczę zastępczą. Nie brakuje jednak również pozytywnych historii. Marek wraz z siostrą trafili do domu dziecka, ponieważ mama po wypadku samochodowym nie była w stanie się nimi opiekować, a ojciec nie interesował się dziećmi. Matka Marka codziennie odwiedzała dzieci i uczestniczyła w ich życiu, na ile było to możliwe. Z tego powodu nigdy nie pozbawiono jej praw, a dzieci nie trafiły do adopcji. 
Marek i jego siostra mieli ogromne szczęście – trafili do domu dziecka, gdzie atmosfera była rodzinna i życzliwa. Wychowawcy rozumieli, że siostra Marka nocą zakrada się do jego łóżka, ponieważ tylko to niosło jej ukojenie i zapewniało poczucie bezpieczeństwa. Wychowawcy starali się zarazić dzieci swoimi pasjami, organizowali wycieczki, wyjazdy:
Marek uważa, że dom dziecka dał mu szansę na lepsze życie, lepszą edukację, na przyszłość i dobrych ludzi. To był jego dom i do dziś nosi w sercu opiekunki, nazywane ciociami, które go wychowywały, nawet jeśli było ich więcej i zajmowały w jego życiu miejsce mniej tradycyjne niż w przypadku przeciętnego dziecka, wychowującego się w zwykłej rodzinie. 
 
Jak powstaje „czarna dziura”?
To, jak czuje się wiele dzieci wchodzących w okres dojrzewania w domach dziecka i w rodzinach zastępczych, dobrze obrazują słowa Samanty, jednej z bohaterek książki Marty Wroniszewskiej pt. Tu jest teraz twój dom. Adopcja w Polsce: 
„Okres dorastania nie był łatwy. Trudno było jej znaleźć sens życia czy wyznaczyć sobie cel, do którego chciałaby dążyć. Życie stawało się dla niej poligonem, na którym nie mogła się odnaleźć. Wiecznie towarzyszył jej smutek, być może okres dojrzewania tak po prostu wygląda, ale Samanta podejrzewa, że chodziło o coś więcej. To ją pochłaniało, jak czarna dziura. Najbardziej dotkliwa była świadomość braku kogokolwiek dorosłego na wyłączność. Na zawsze. Brak pewności, że zawsze jest i będzie ktoś, kto się będzie interesował, komu będzie zależało, do kogo będzie można się przytulić. Więc się buntowała. W szkole sprawiała trudności, chodziła na wagary, stawiała się nauczycielom, nie chciała pracować na lekcjach”.
Samanta wspomina, że być może to, co czuła, to było coś więcej niż tylko emocje dorastającego dziecka. I rzeczywiście, wydaje się bardzo prawdopodobnym, że ta „czarna dziura” wzięła się z wielu wcześniejszych przeżyć. Przeżyć, które są codziennością tysięcy dzieci trafiających do pieczy zastępczej. Przeżyć, które w znacznym stopniu utrudniają – wierzę, że nie uniemożliwiają – bezproblemowe wejście w okres dorosłości. Samanta trafiła do pogotowia opiekuńczego w wieku czterech lat. Pamięta rozpacz jej starszego o rok brata, który do tej pory był dla niej ostoją. Ich matka trafiła do więzienia, miała problemy z alkoholem, zaniedbywała dzieci do tego stopnia, że często były głodne. Najmłodszą córkę pobiła, przez co dziewczynka wiele miesięcy spędziła w szpitalu. Rodzice nie odwiedzali swoich dzieci. W pogotowiu opiekuńczym Samanta mogła widzieć swojego brata tylko podczas wieczornego posiłku. Było to dla niej ogromną traumą. Po roku rodzeństwo trafiło do domu dziecka. Po czterech latach przeniesiono je do rodziny zastępczej. 
Dopiero w wieku dziewięciu lat dziewczynka zaznała namiastki stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa. Wcześniejsze lata pozostawiły w niej jednak ogromne rany, które wywierały silny wpływ na to, jak kierowała swoim życiem. Rozpaczliwie szukając miłości, przynależności i akceptacji w wieku szesnastu lat związała się z chłopakiem, który wkrótce ją zdradził. To sprawiło, że Samanta dokonała próby samobójczej i spędziła dwa tygodnie w szpitalu psychiatrycznym. W następnych latach nie stosowała się do zasad wyznaczonych przez opiekunkę, m.in. nie urwała kontaktu z byłym chłopakiem, więc kazano jej wyprowadzić się z domu. W wieku dziewiętnastu lat trafiła do mieszkania chronionego, bez wsparcia i świadomości, że komukolwiek na niej zależy. Dorosłość całkowicie ją przerastała. Pragnąc by ktoś się nią zaopiekował, związała się ze starszym chłopakiem, który okazał się kłamcą, manipulantem, złodziejem i narkomanem. Stworzył jednak przed Samantą wizję wspaniałego życia, podawał się za kogoś innego niż w rzeczywistości był. Dziewczyna zaszła z nim w ciążę. Po porodzie partner zmienił jej życie w piekło. Na szczęście dzięki policji udało się doprowadzić do tego, że opuścił ich mieszkanie. 
Samancie udało się powoli stanąć na nogi. Dzięki pomocy brata, opiekunki z rodziny zastępczej i rodziców ojca jej dziecka udało się wyremontować komunalne mieszkanie. Jej codziennym obowiązkiem jest rehabilitacja niepełnosprawnego synka. Niestety do tej pory Samancie nie udało się zaspokoić potrzeby przynależności i zaopiekowania:  
Tak bardzo bym chciała, żeby i o mnie ktoś pomyślał, żeby przytuliła mnie jakaś przyszywana mama albo pożyczona babcia, ale już chyba jest za późno, nie adoptuje się dwudziestotrzylatek, a szkoda. Nie należeć do żadnej matki to najgorsze, co może spotkać młodą dziewczynę.
Ta historia dobrze obrazuje ciąg przyczynowo-skutkowy będący scenariuszem życia wielu młodych ludzi opuszczających pieczę zastępczą. Pokazuje, że przyczyna problemów z wchodzeniem w dorosłość tkwi w głęboko zakorzenionych trudnościach, wzorcach zachowańi doświadczeniach. 
 
Fundacja po DRUGIE
W książce Marty Wroniszewskiej możemy znaleźć historie wychowanków placówek, którzy po jej opuszczeniu skorzystali z pomocy Fundacji po DRUGIE. Jest to organizacja wspierająca młodzież i młodych dorosłych w wieku od 18 do 25 lat zagrożonych problemem bezdomności, bezradności, wykluczenia społecznego oraz zachowaniami dysfunkcyjnymi. Ze wsparcia Fundacji korzystają przede wszystkim byli wychowankowie domów dziecka, rodzin zastępczych i placówek resocjalizacyjnych, choć zdarzają się również osoby, które wychowywały się w rodzinach biologicznych. Fundacja oferuje swoją pomoc m.in. poprzez udostępnianie mieszkań treningowych oraz wsparcie specjalistów dopasowane do indywidualnej sytuacji młodego człowieka.   
Jedną z osób, która skorzystała z pomocy fundacji, jest Michał. Chłopak został adoptowany w wieku czterech lat, jednak ma do swoich rodziców żal i wiele pretensji. Twierdzi, że nie odwzajemniali oni jego potrzeby bliskości i byli chłodni, a ponadto podnosili mu wysoko poprzeczkę nie doceniając jego osiągnięć. Czasem stosowali wobec niego przemoc w związku ze złymi ocenami czy zachowaniem. Uważa również, że kiedy zdobyli większe pieniądze dzięki prowadzeniu własnego sklepu, uważali się za lepszych od innych. Nie płacili mu należycie za jego pracę w sklepie, źle traktowali innych pracowników. Uważa też, że niedostatecznie wspierali go finansowo i materialnie.
Twierdzi, że jego życie było podporządkowane harmonogramowi, a jak się nie dostosował, to dostawał „tysiące kar”; ojciec dawał mu kwadrans na zjedzenie śniadania, a jak nie zdążył, to zabierał mu talerz i kazał iść do szkoły na głodniaka. Że miał wyznaczony czas na powrót do domu ze szkoły, żeby się nie szlajał. Zimą musiał biec do domu, żeby zdążyć. Złości się, że jak miał kilkanaście lat, rodzice chcieli, żeby się ich pytał, czy może wyjść z domu, i że zawsze musiał być kwadrans przed osiemnastą, bo wtedy siadali razem do kolacji. Karą za spóźnienie był zakaz wychodzenia z domu albo brak dostępu do komputera.
Czytając te i inne relacje Michała trudno nie dostrzec pewnego rodzaju uogólnionego żalu do ludzi i świata, a także roszczeniowej, egocentrycznej postawy i kreowania się na ofiarę. Z tego powodu oraz nie znając punktu widzenia jego adopcyjnych rodziców nie sposób stworzyć realistycznych wyobrażeń na temat prawdziwych wydarzeń mających miejsce w domu rodzinnym Michała. 
Chłopak w okresie dorastania sięgał po narkotyki i alkohol. Dostał się na politechnikę, jednak szybko został skreślony z listy studentów, ponieważ nie uczył się. Rodzice nie pozwolili mu wrócić do domu z uwagi na jego uzależnienia. Powiedzieli, że wesprą go wyłącznie, jeśli powstrzyma się od picia alkoholu i brania narkotyków. W ten sposób chłopak trafił do Fundacji po DRUGIE. Przestał pić i przyjmować narkotyki, znalazł dobrą pracę, zajmuje mieszkanie treningowe fundacji. 
 
Okiem eksperta
Prezeska Fundacji po DRUGIE, Agnieszka Sikora, dostrzega te same problemy procesu usamodzielniania wychowanków pieczy zastępczej, o których pisze również w specjalnym raporcie Najwyższa Izba Kontroli. Brak dostatecznego wsparcia oraz niedojrzałość i wyuczona bezradność sprawiają, że byli wychowankowie stają się często osobami bezrobotnymi, a nawet bezdomnymi. A. Sikora zaznacza, że celem Fundacji jest jak najsprawniejsze otoczenie ich wsparciem, ale również pilnowanie, by to wsparcie nie „rozleniwiło ich” i nie zniechęciło do przejęcia odpowiedzialności za własne życie. 
Prezeska Fundacji mówi, że nie zawsze jest to łatwe, ponieważ młodzi ludzie z dysfunkcyjnych środowisk często mają inne wartości niż pracownicy Fundacji, zdarza się im oszukiwać i działać na własną szkodę. Często okazuje się, że choć teoretycznie wychowankowie chcą mieć dobrą pracę i stabilną sytuację życiową, to w rzeczywistości nie mają ku temu właściwych umiejętności, ich samoocena jest obniżona, a wiedza o funkcjonowaniu świata niewielka. Sikora twierdzi, że jedną z przyczyn takiego funkcjonowania jest wychowanie instytucjonalne, które nie jest naturalnym i dobrym środowiskiem do rozwoju człowieka. 
W mieszkaniach treningowych Fundacji pracują opiekunowie, którzy zajmują się pilotowaniem młodych ludzi. Mają też możliwość wykonywania u podopiecznych testów na narkotyki oraz badania ich alkomatem, ponieważ wielu z nich to osoby uzależnione. Poza mieszkaniami treningowymi i mieszkaniami usamodzielnienia, Fundacja ma też możliwość wynajęcia pokoju w hostelu pracowniczym, aby młodzi ludzie nie musieli korzystać ze schronisk dla bezdomnych. Warunkiem korzystania z mieszkań jest trzeźwość, praca zawodowa lub nauka oraz aktywne działanie na rzecz poprawy swojej sytuacji. 
 
„Samodzielność od kuchni” 
Ciekawą działalność prowadzi również Fundacja Samodzielność od kuchni. Zajmuje się ona aktywizacją młodzieży z domów dziecka. Założycielka, Katia Roman-Trzaska, prowadzi również szkołę gotowania dla dzieci Little Chef. Zauważa ona, że jednym z licznych problemów dzieci z placówek jest brak budowania tzw. wspólnoty przy stole. Dzieci najczęściej nie uczestniczą w procesie przyrządzania jedzenia, robienia zakupów itd., a wychowawcy przynoszą dla siebie własne jedzenie:
Wychowankowie zyskują samodzielność i jedyne, co im przychodzi do głowy, to zamówić pizzę i kupić energetyk w sklepie osiedlowym, a po trzech dniach są zdziwieni, że z ich portfela zniknęło sto złotych. Nie mają chęci do gotowania ani wiedzy, jak się do tego zabrać. Tych młodych ludzi przerasta to, że wszystkiego muszą się nauczyć od zera, więc odpuszczają kolejne rzeczy. 
Fundacja stworzyła program dla młodzieży z domów dziecka w wieku 14–20 lat, na który składa się cykl czterech całodziennych warsztatów kulinarnych prowadzonych przez szefów kuchni. Wychowankowie uczą się gotować, ale również kształtują poczucie sprawczości, decyzyjność oraz poznają pracowników lokalnej gastronomii oraz administracji publicznej, nawiązują kontakty. Podczas warsztatów nacisk położony jest również na planowanie budżetu, przekazywanie wiedzy na temat robienia zakupów i przechowywania żywności, zdrowe odżywanie się i dbałość o ekologię. Jednak największy nacisk położono na wsparcie emocjonalne wychowanków placówek i kształtowanie ich umiejętności społecznych.  
 
Austriacki psychoanalityk, psychiatra i pedagog, Bruno Bettelheim, powiedział: Dwa duże problemy dorastania to: znalezienie miejsca w społeczeństwie i jednocześnie odnalezienie siebie. Bez wątpienia są to dwa olbrzymie wyzwania dla każdego młodego człowieka. A jeśli dotyczą one osób, które mają takie doświadczenia jak Samanta, Michał i wiele innych ludzi, którzy swoje życie spędzili w pieczy zastępczej, wyzwania te mogą zmienić się w zaporę, która nie pozwala pójść dalej. Dlatego tak ważne są miejsca i ludzie, którzy mogą pomóc młodym osobom w procesie stawania się ludźmi samodzielnie funkcjonującymi.    
 
         
Bibliografia
Ustawa z dnia 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej.
Najwyższa Izba Kontroli, NIK o usamodzielnianiu dzieci z rodzin zastępczych i domów dziecka, https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-usamodzielnianiu-dzieci-z-rodzin-zastepczych-i-domow-dziecka.html, 23.03.2022r. 
Wroniszewska M. (2021), Tu jest teraz twój dom. Adopcja w Polsce, Wołowiec.
Autorka jest pedagogiem pracującym w Ośrodku Adopcyjnym. Zajmuje się przygotowywaniem dzieci i dorosłych do procesu adopcji. Ma wieloletnie doświadczenie w pracy z dziećmi i rodziną.