Wojna w Ukrainie, ale życie płynie nadal

Wojna w Ukrainie, ale życie płynie nadal

Joanna Pruban

Koniec lutego przyniósł dramaty, przewrót w sytuacji europejskiej. Polska rezonuje echa wojny w Ukrainie. Z dnia na dzień została nam wyznaczona przez ten fakt, albo sami sobie wyznaczyliśmy, rola „pomagacza”. Tragedia, śmierć, ucieczki przed siebie, z niczym, rozstania, brak bezpieczeństwa i perspektyw – tym żyją uchodźcy. A przecież ta rozpacz nie zna jeszcze końca – jaki on będzie i kiedy nastąpi. My, obywatele Polski, wspieramy, solidaryzujemy się, przyjmujemy rodziny, matki z dziećmi, zapewniamy pomoc i schronienie. Wielki zryw społeczny i indywidualne zrywy serca. Czy to wystarczy? Na jak długo? Czy pomaganie na skalę milionów istnień nie potrzebuje koncepcji?


Wojna jako trauma
Wojna jest traumą spowodowaną przez człowieka i jako taka ma szczególnie trudny wpływ na psychikę ludzką. Nie zgadzamy się ze złem, które wojna niesie, a jesteśmy w tej chwili tylko jej obserwatorami, nie ponosimy przecież tak wielkich konsekwencji, jak społeczność w Ukrainie. My, przez echa inwazji Rosji na niewinnych ludzi, zostaliśmy zmuszeni, by popatrzeć w inną stronę, patrzymy w oczy największych lęków. Zmieniamy priorytety, a w przeładowaną codzienność wplatamy nowe działania. To nie do końca wyłącznie nasze wybory, ponieważ kierunek, w którym się poruszamy, został nam narzucony przez sytuację. Jesteśmy solidarni, czujemy się wspólnotą w pomaganiu i natychmiastowej reakcji na potrzeby uchodźców, ale każdy ma prawo mieć własne odczucia wobec tych wydarzeń i działań, i na swój sposób sobie z tym radzić.
Trauma, która w sensie psychologicznym jest urazem, obejmuje stan psychiczny wywołany czynnikami zewnętrznymi. Są one działaniem przeciwko zdrowiu i życiu, a prowadzą w konsekwencji do głębokich zmian w funkcjonowaniu człowieka. Jaki jest rezultat? W człowieku pozostają utrwalone trudności w powrocie do poprzedniego zachowania i funkcjonowania. Ofiary wojny przeżywają traumę, która nosi znamiona destabilizacji dotychczasowego życia, wszelkich wartości i możliwości, które ludzie mieli we własnym kraju, dezorientacji we własnym działaniu i myśleniu.

 
Pomoc uchodźcom
Trwają kolejne dni walk w Ukrainie, a Polacy angażują się w pomoc, działają bardzo spontanicznie. Od strony formalnej, w sensie społecznym, powstają centra pomocy, programy wsparcia, organizują się telefony zaufania. Coraz więcej informacji pojawia się w tłumaczeniach na język ukraiński, stale poszukiwani są tłumacze. W strukturach medycznych działania przybierają na sile – uzgadniane są wytyczne jak przyjmować pacjenta – uchodźcę, jak wypisać receptę, zarejestrować. To wciąż za mało. A w tym wszystkim ważny jest fakt, że przyjmujemy człowieka, konkretną osobę, w traumie, uciekającą, poszkodowaną. Bardzo ważna jest w obliczu tych potrzeb pomoc psychologiczna. Ci ludzie uciekli z piekła wojny, zostawiając wszystko, porzucili domy, mieszkania, swój dobytek, swoje ulubione rzeczy, zabawki. Oni nie mają żadnej gwarancji, że tam wrócą, ani gwarancji, że jak wrócą, to będzie tam cokolwiek istnieć. Trafili do obcego kraju, oderwani od wszystkiego co znają. Czyż to nie jest wystarczający powód, by przestać funkcjonować zgodnie z przyjętymi normami zdrowego zachowania? Zryw naszego serca, czyniony w dobrej wierze, może okazać się niewystarczający, warto zastanowić się czy nie pomnożymy stresu nam samym i czy okażemy realną pomoc? W miarę pogłębiania się kryzysu uchodźczego miliony mężczyzn, kobiet i dzieci stoją w obliczu niepewnej przyszłości. Odruchy serca są ważne, ale ważniejsze jest PRECYZYJNE DZIAŁANIE tam, gdzie najbardziej go potrzeba. Od wybuchu wojny w Ukrainie nasze obowiązki w domu, pracy nie uległy zmianie. Organizacyjnie trwają przygotowania do przyjęcia ofiar wojny – pacjentów w szpitalach, dzieci w szkołach, małych dzieci w przedszkolach i innych palcówkach. Wszyscy mamy obawy związane z barierą językową, formalnościami i zwiększającymi się obowiązkami. Miejmy w sobie poczucie, a nawet przyjmijmy zasadę, że do pomocy (jako lekarze, pielęgniarki, nauczyciele i pracownicy innych zawodów) podchodzimy jak do zadania, które mamy wykonać. Nasza praca jest konkretnym działaniem. W ten sposób unikniemy nadmiernych emocji, które mogą pozbawiać nas obiektywizmu. Jesteśmy przecież profesjonalistami w wykonywanym zawodzie.
Przybywając do nieznanego miejsca i ludzi, obywatel Ukrainy może być skrępowany, nieufny, w galopie całego zła, które go pcha do ucieczki. Niektórzy mogą wstydzić się, że są w potrzebie. Czy ten człowiek jest świadom, że znajduje się w bezpiecznym miejscu, że stoi, oddycha, jest poza ramami wojny? Ciekawe, o czym mówią jego łzy, co czuje? Osoby uciekające przed wojną przeżyły traumę, doświadczyły straty, widziały i słyszały o potwornych rzeczach. Dziecko, które przybywa, jest lękliwe przez te wydarzenia jeszcze bardziej. Z każdym dzieckiem jest rodzic, opiekun, niekoniecznie stanowiący w tym momencie wsparcie. Dlatego kolejny raz ważne jest podkreślenie roli wsparcia psychologicznego, by budować oparcie, bezpieczeństwo „tu i teraz”, w niebezpieczeństwie, które oni czują. W sytuacji, gdy ludzie są w największym kryzysie, blisko śmierci, zagrożenia życia własnego, bliskich, trzeba ich wspierać – być i słuchać. Najgorszym rozwiązaniem byłoby zostawić ich z myśleniem i przeżyciami samych.
 
Na co warto zwrócić szczególną uwagę?
Jeśli podejmujemy działania, które mają na celu pomoc osobie w traumie, w kryzysie, to róbmy wszystko, co możemy jako ludzie, jako pracownicy konkretnej instytucji – by osoba będąca pod naszą opieką, czuła się bezpieczna. W ten sposób będziemy ją chronić przed kolejnym cierpieniem. Do tego pamiętajmy, by traktować każdego z szacunkiem, nie dyskryminując go – wtedy nasza pomoc będzie miała znamiona działania w najlepszym interesie uchodźcy. Trzeba dać też szansę „osobie – uchodźcy” zwrócenia uwagi na to, co w niej, by skierować jej refleksję na miejsce i czas, w którym aktualnie się znajduje, by nie fokusowała się tylko na istocie wojny, która ma miejsce w jej kraju. Unikajmy w rozmowach stwierdzeń – żeby przestać przeżywać, ot co się stało i zacząć żyć. My nie jesteśmy świadomi, czy tam ktoś bliski ginie, ktoś może już jest w żałobie, może doświadczenie traumy wojny jest bardzo konkretne i drąży w człowieku przeraźliwą ranę. Uchodźcy z Ukrainy mają bardzo często objawy PTSD – zespołu stresu pourazowego, który może objawiać się m.in. emocjonalnym odrętwieniem, gniewem i wycofaniem. Każdy z nas – pomagając – powinien wiedzieć, że jeśli osoba wydaje się odległa, rozdrażniona lub zamknięta, to może to zupełnie nie mieć związku z nami. Nie można naciskać na to, by rozmawiać, dopominać się szczegółów, namawiać do mówienia, o tym, co się stało. Osobom z PTSD często jest bardzo trudno mówić, co przeżyły. Niektórym mówienie może nawet pogorszyć kondycję psychiczną. Nigdy nie próbujmy na siłę go/jej otwierać. (Czasem trzeba się zastanowić – czego ja bym potrzebował/a w takiej sytuacji?) Tych ludzi to wszystko przerasta. Dajmy jemu/jej jasno do zrozumienia, że gdyby zechciał/a mówić, to jesteśmy obok i chętnie go/jej wysłuchamy. 
 
Z jakimi reakcjami możemy się spotkać?
•    Obywatele Ukrainy mogą być wycofani, małomówni, co można odebrać jako brak wdzięczności z ich strony.
•    Ich pytania i zachowania mogą być dla nas niezrozumiałe, czasem absurdalne.
•    Zadajemy tylko najważniejsze pytania, które na początku trzeba zadać, dotyczące sytuacji medycznej, stanu dziecka – te osoby są bardzo przeciążone psychicznie, zastanawiają się nad przyszłością, codzienność sprawia im olbrzymią trudność.
•    Prymat słuchania nad mówieniem. Niektórzy mogą chcieć nawiązywać do wojny, a inni mogą mówić o wakacjach lub innych dobrych rzeczach. To mechanizmy obronne – uchodźcy są PRZERAŻENI, nawet jeśli nam się wydaje, że tak nie jest.
•    Ludzie są straumatyzowani – zachowania irracjonalne wynikają z okropieństwa, które przeżyli, uciekając.
•    Doświadczenie traumatyczne stanowi „czynnik wyzwalający” dla innych zaburzeń psychicznych – to „kropla, która przelewa dzban” i stanowi początek na przykład depresji czy zaburzeń lękowych o charakterze fobii. 
•    Ostra reakcja na stres i ostre zaburzenie stresowe – obejmuje zarówno objawy typowe dla lęku, takie jak pobudzenie układu wegetatywnego z odczuciami z zakresu klatki piersiowej (odczucie trudności w nabraniu powietrza do płuc, poczucie niepełnego oddechu, kłucie, ból, uczucie przyśpieszonego bicia serca) i brzucha (nudności, biegunka), omdlenie, poczucie nierealności, obawa utraty kontroli, „zwariowania”, poczucie drętwienia, objawy napięcia, jak i objawy swoiste dla ostrej reakcji na stres.

 
O czym „ja – pomagacz” muszę pamiętać?
Pomaganie uchodźcom – osobie w kryzysie – jest bardzo wyczerpujące. Bez względu na wszystko, pamiętaj, by zwracać uwagę też na siebie! Czy tobie czegoś nie potrzeba, czy ty regularnie się odżywiasz i masz czas dla siebie? Nawet najsilniejsze osoby potrzebują się „zresetować”, odpocząć, oderwać od wspierania. Pomaganie oprócz tego, że jest piękne, to bywa trudne, dlatego działając, warto mieć koncepcję na pomaganie, zwłaszcza jeśli chcemy robić to indywidualnie, np. w zakresie własnej rodziny. Trzeba rozkładać siły, bo nie wiadomo, jak długo nasze wsparcie, pomoc będą potrzebne. Jeśli jednak pomagamy będąc zespołem, grupą pracowników, czy jest to nasza indywidualna inicjatywa, oczywistym jest fakt – aby móc konstruktywnie działać – również potrzebujemy wzajemnego wsparcia. Dlatego bardzo istotne są dobre relacje w zespole pracowników, ewentualne konflikty utrudniają realizację celów i odbywają się ogromnym kosztem osoby pomagającej. Dziś w nowej rzeczywistości możemy się dzielić empatią, dobrocią, ciepłem, zasobami, ale w dalszym ciągu jest to też przestrzeń, w której toczy się TWOJE/NASZE życie. Ta zwyczajna proza życia nie straciła swojego sensu – idziemy do pracy, nasze dzieci do szkoły, pijemy kawę, kupujemy chleb, czytamy książkę. Mamy nadal prawo, jako obywatele w Polsce, jako ludzie tutaj, w każdej naszej małej ojczyźnie, w której mieszkamy, rozwijać się, uśmiechać, pracować, planować wakacje, wyjść na spacer z psem. Jesteś/jesteśmy dla siebie także teraz WAŻNY/I – mamy nadal potrzebę i zarazem obowiązek, by być blisko siebie, swoich rodzin, słuchać potrzeb, dzielić się nadziejami, obawami, radością.Jako „pomagacze” musimy nadal żyć swoim życiem, bo w tym jest źródło TWOJEGO SPOKOJU/NASZEGO SPOKOJU, z którego wynika wsparcie dla siebie nawzajem, dla bliskich i tych, którym pomoc jest potrzebna. 
 
Czy rozmawiać z naszymi dziećmi o wojnie?
Czy rozmawiać o wojnie? – ROZMAWIAĆ – także z dziećmi, bo jak my nie powiemy, powie ktoś trzeci (w przedszkolu, szkole, na podwórku, w czasie rozmowy dorosłych osób). My (rodzice, bliscy jako osoby ważne dla dzieci) powiemy o tym jednak z większą uważnością. Wojna jest dla najmłodszych zdarzeniem jeszcze bardziej traumatycznym niż dla dorosłych. Przeraża nie tylko osoby zmuszone brać w niej udział, ale i te, które słyszą w mediach i rozmowach dorosłych, pełne niepokoju słowa, odczuwając strach przed tym, co niezrozumiałe. Ważne, by słyszeć, o co dzieci pytają, by odpowiadać na ich pytania, nazywać co się dzieje i dlaczego dzieje się wokół nas. W każdej z tych wypowiedzi język dostosowany powinien być do wieku dziecka i oparty na faktach, na które dziecko jest gotowe.
 
Jakie słowa warto przekazać dzieciom?
•    Wiedz, że chcę żebyś o tym ze mną rozmawiał/a i pytał/a mnie o wszystko o co chcesz, co jest ci potrzebne, by wiedzieć.
•    Nazywaj i akceptuj emocje. Wszystkie.
•    Realizuj wspólnie chęć pomocy uchodźcom – zwłaszcza jeśli dzieci same wychodzą z inicjatywą.
•    Boicie się? Ja się boję. Smucicie się? Ja się smucę. Złościcie się? Ja się złoszczę.
 
Pamiętajmy, że:
•    Dzieci też doświadczają mnóstwa emocji.
•    Zaprzeczanie, udawanie, przykrywanie, że „nic się nie dzieje”, może przepełniać niepokojem, kiedy świat mówi o zagrożeniu i dorośli mają w sobie niepokój.
•    Ważne, by dzieci mówiły o uczuciach. Tłumienie, chowanie w sobie to cierpienie. To, co niewypowiedziane, co chowa się „do środka” – męczy, dusi i przytłacza.
•    Stworzenie przestrzeni do mówienia o uczuciach, która wejdzie do naszego schematu codziennego życia, która będzie też rozwojem w naszych relacjach.
•    To osoby dorosłe są odpowiedzialne za regulację emocji, uczuć dziecka. Dziecku ma prawo być trudno, czując niepokój w czasie niepokoju, przy jednoczesnym zapewnianiu mu bezpieczeństwa i stabilności.
•    Skupienie się na tym co tu i teraz.
•    Trzeba filtrować informacje, by nie dochodziło do zniekształcania myśli, katastroficznych przewidywań. 
•    Nie wolno kłamać, a należy jasno obrazować sytuację, która się rozgrywa (biorąc pod uwagę umiejętności poznawcze dziecka).
•    Nasza uwaga powinna obejmować rejestrowanie zmian zachowania u dzieci.
 
 
To, co może wprowadzać wyciszenie i najlepsze oparcie, to bycie RAZEM, nasza rutyna dnia codziennego i ulubiona zwyczajność. To wzmacnia i daje siłę, by iść przez własną codzienność. Zarówno nasz, jak i w Ukrainie, świat nadal trwa. Niepewne, nieobliczalne, niespokojne, inne, ale trwa nadal – nasze życie.

Autorka jest psychologiem, pedagogiem, specjalistą psychoonkologii. Od lat zawodowo związana z Kliniką Onkologii i Chirurgii Onkologicznej Dzieci i Młodzieży, i Poradnią Zdrowia Psychicznego w Instytucie Matki i Dziecka. Autorka wykładów i szkoleń z zakresu psychoonkologii, a także autorskich warsztatów artterapeutycznych dla seniorów. Prywatnie mama trójki dzieci.