Doomscrolling: uzależnieni od złych wiadomości

Doomscrolling: uzależnieni od złych  wiadomości

Sylwia Pawłowska

Pandemia koronawirusa, wojna za naszą wschodnią granicą, skażenie Odry, galopująca inflacja. To zdarzenia, które mało kogo pozostawiają obojętnym. Jednak nadmierne zaangażowanie w śledzenie wiadomości niekoniecznie pomoże w zachowaniu spokoju, jakże potrzebnego w niespokojnych czasach. Może negatywnie wpłynąć na nasze samopoczucie i funkcjonowanie. 

Warto przyjrzeć się, jak my i nasi bliscy konsumujemy informacje o bieżących wydarzeniach, jak to na nas wpływa i przejąć świadomą kontrolę nad tym procesem.

Czym jest doomscrolling?

Doomscrolling (zwany także doomsurfingiem) to kompulsywne przeglądanie stron internetowych w poszukiwaniu wiadomości informujących o dramatycznych zdarzeniach. Określenie to pochodzi od angielskich doom, czyli fatum lub śmierć oraz scroll oznaczającego przewijanie zawartości ekranu lub surf – przeglądania treści zamieszczonych w internecie.
Zjawisko stało się przedmiotem zainteresowania badaczy w czasie pandemii. Wtedy wiele osób, zamkniętych w domach
z powodu lockdownu, spędzało czas surfując po necie w poszukiwaniu informacji o epidemii: statystyki zachorowań i zgonów, sposoby przenoszenia wirusa, objawy, przebieg choroby, prace nad szczepionką, wypowiedzi ekspertów, polityków i celebrytów. Kiedy pandemia przestała budzić silne emocje, nie udało nam się wrócić do starych, zdrowszych nawyków, ponieważ zaczęła się wojna w Ukrainie. Szczególnie dla Polaków zdarzenia za naszą wschodnią granicą są na tyle istotne i poruszające, że wielu z nas w pierwszych dniach wojny do ostatniej chwili przed snem śledziło relacje z działań wojennych i od nich rozpoczynało dzień, jakby od tego zależało, czy Kijów nie upadnie. Kiedy piszę ten tekst, tematem rozpalającym media jest katastrofa ekologiczna na Odrze.

Efekt negatywności

Doomscrolling nie jest jednak wcale konsekwencją globalnych katastrof. Przejawy tego zjawiska są obecne w mediach od
początku ich istnienia i wynikają z konstrukcji ludzkiej psychiki. To jeden z przejawów tzw. efektu negatywności. Ten efekt, to rodzaj asymetrii w postrzeganiu rzeczywistości i wartościowaniu zjawisk polegający na tym, że ludzki umysł lepiej przyswaja, różnicuje i zapamiętuje komunikaty o negatywnej treści. To mechanizm, który można uznać za przejaw instynktu przetrwania, w który wyposażyła nas natura: wykrycie w otoczeniu oznak potencjalnego niebezpieczeństwa było kluczowe dla fizycznego przetrwania. Dlatego zareagujemy na krzyk czy huk dobiegający zza okna, a śpiewu ptaków możemy nawet nie odnotować. Efekt negatywności przejawia się na wiele różnych sposobów: w wielu językach naturalnych znajduje się znacznie więcej określeń nacechowanych negatywnym ładunkiem emocjonalnym niż pozytywnym, formułując opinie o innych ludziach jesteśmy bardziej skłonni brać pod uwagę negatywne informacje (np. o wadach danej osoby) niż pozytywne (np. o jej zaletach), mamy tendencję do szukania mocniejszych argumentów przy uzasadnianiu sądów negatywnych niż pozytywnych. (Wojciszke B. 2009). Nie ma więc nic dziwnego, że gdy dzieje się coś tak niepokojącego jak pojawienie się nowej choroby czy wojny na terenie Europy, nie lekceważymy tego zdarzenia i chcemy o nim wiedzieć jak najwięcej. Robimy to po to, by zredukować swój niepokój upewniając się, że nic nam nie zagraża. Tymczasem efekt bywa przeciwny do zamierzonego, ponieważ wygaszenie zainteresowania pierwotnym aktywizującym zdarzeniem nie leży w interesie mediów.

Chwytliwy nagłówek

Efekt negatywności jest widoczny na poziomie odbioru i konstrukcji mediów praktycznie od początku ich istnienia: złe
wiadomości bardziej przyciągają uwagę odbiorców niż dobre, jeśli wszystko idzie dobrze, nie ma odstępstw od normy, to
w zasadzie nie ma o czym mówić. Dlatego wiadomości o szczęśliwych zdarzeniach jak śluby, narodziny, przykłady
przestrzegania prawa czy harmonijnej współpracy, od dawien dawna zajmują w wiadomościach znacznie mniej miejsca niż katastrofy, konflikty, rozwody i śmierci. Nawet odbiorcy, którzy oglądają pozytywne newsy z przyjemnością, już po chwili o nich zapominają, nie dyskutują o nich, nie wracają, nie wyszukują dodatkowych informacji. Algorytmy mediów społecznościowych, które zapamiętują i analizują zachowania użytkowników, wzmacniają ten mechanizm w sposób niespotykany dotąd na poziomie analogowych mediów: prasy, radia czy telewizji.
Po pierwsze, ze względów komercyjnych, promują te treści, które częściej są czytane, komentowane, udostępniane, np.
umieszczając je na topie przeglądanej strony, czy linkując przy innych publikacjach. Niestety są to treści o charakterze
dramatycznym, lub też sensacyjnym, prezentujące obrazy i treści budzące silne emocje (np. zdjęcia ofiar wojny) lub skrajne
poglądy, które prowokują do reakcji, dyskusji, poszukiwania kolejnego newsa na ten temat. Dlatego socjolodzy i psycholodzy społeczni oskarżają Facebook o przyczynianie się do coraz większej społecznej polaryzacji i konfliktów.
Po drugie, algorytmy dostosowują się do preferencji użytkownika: jeśli wejdziesz w artykuł dotyczący najmodniejszych butów sportowych, na ekranie zobaczysz posty influencerek modowych oraz reklamy kolejnych marek obuwniczych, jeśli polubisz artykuł o tym, czy Putin użyje broni jądrowej, zaleją cię publikacje z rozważaniami i spekulacjami na ten temat. Pod koniec dnia będziesz mieć poczucie, że ludzkość stoi w obliczu wojny atomowej, powinieneś gromadzić zapasy i szukać schronu. Portale informacyjne, newsy w mediach społecznościowych nie dostarczają nam więc wiadomości, po przeczytaniu których uspokojeni wyłączamy telefon i wracamy do swoich codziennych aktywności. Wciągają nas w niekończący się wir opatrzonych sensacyjnymi tytułami newsów (tzw. clikbait), ale także fake newsów, spekulacji, plotek, wypowiedzi pseudoekspertów.

Jak złe wiadomości wpływają na nas

Często im więcej czytamy, tym bardziej zdezorientowani jesteśmy, zresztą nawet rzetelna wiedza w wielu sytuacjach daje nam jedynie złudzenie poznawczej kontroli. Nasz stan wiedzy na temat działań wojennych na froncie ukraińsko-rosyjskim nie wpłynie na przebieg wojny. Wiedza, jak można zarazić się koronawirusem, była użyteczna w kontekście pandemii, ale już znajomość statystyk dotyczących liczby zachorowań i zgonów czy teorii spiskowych, generowała jeszcze wyższy poziom lęku. Liczne, przeprowadzone w czasie pandemii badania wykazały, że im więcej czasu badane osoby poświęcały na czytanie wiadomości dotyczących koronawirusa, tym bardziej czuły się przygnębione, w niektórych przypadkach już kilka minut lektury newsów na ten temat skutkowało poczuciem lęku i beznadziejności. (Riehm i in. 2020; Buchanan i in. 2021).
Nawet osobom, które mają świadomość, jakimi prawami rządzą się media, trudno jest zbudować dystans wobec tego, o czym się dowiadują. W przypadku odbiorców mniej krytycznych, jak dzieci, przypadkowy fake news w połączeniu z żywą dziecięcą wyobraźnią może przyczynić się do błędnej interpretacji rzeczywistości, nieadekwatnych do sytuacji zachowań i emocji, stanów lęków i koszmarów. W czasie lektury sensacyjnych wiadomości nasz organizm znajduje się w stanie mobilizacji, na wypadek gdyby trzeba było walczyć lub uciekać – to ciąg dalszy ewolucyjnego mechanizmu służącego przetrwaniu. Taka reakcja emocjonalnego wzmożenia i pobudzenia nie szkodzi nam, jeśli jest krótkoterminowa (po zweryfikowaniu zagrożenia lub konfrontacji z nim napięcie mija), ale chroniczny stres to podstępny niszczyciel fizycznego i psychicznego zdrowia. Stan pobudzenia, gonitwa myśli dotycząca niepokojących zdarzeń, znacznie utrudniają dobry sen czy skupienie się na innych aktywnościach. Koncentracja uwagi na czymś, co nie dostarcza tak dużej stymulacji, jak newsy i wymaga dłuższego zaangażowania, np. lektura książki, przychodzi z dużym trudem.
Coraz większa ilość czasu spędzana na wyszukiwaniu i czytaniu newsów powoduje, że brakuje go na naukę, pracę, sport czy rozmowy z bliskimi. Doomscrolling może stać się sposobem prokrastynowania: w końcu kto martwiłby się pracą domową, kiedy świat stoi na progu apokalipsy?
Kompulsywne śledzenie dramatycznych wiadomości może przyczynić się do:
• zaburzeń snu,
• zaburzeń koncentracji,
• zaniedbań w obowiązkach szkolnych czy zawodowych, porzucenia dotychczasowych aktywności,
• odczuwania nasilonego niepokoju, lęku, smutku,
• chronicznego zmęczenia,
• spadku odporności.
Na uzależnienie od złych wiadomości bardziej narażone są osoby młode, intensywnie korzystające z Internetu oraz mediów
społecznościowych, interesujące się polityką.

Kompulsywnemu czytaniu negatywnych newsów sprzyjają także niektóre cechy osobowości. W przypadku osób o dużym
zapotrzebowaniu na stymulację, to jeden ze sposobów na zaspokojenie tej potrzeby. Takie skłonności częściej przejawiają także osoby neurotyczne, niezależnie od okoliczności skłonne do przeżywania lęku oraz negatywnego afektu. To ich psychika jest najbardziej wrażliwa na negatywne zdarzenia w bliższym lub dalszym otoczeniu, łatwo popadają w czarnowidztwo. Poszukiwanie informacji ma być sposobem na obniżenie poziomu lęku wywołanego informacjami o złych zdarzeniach, który niestety nie sprawdza się, co więcej – działa w sposób przeciwny do zamierzonego – podnosi poziom niepokoju i lęku, powodując, że osoba taka wpada w błędne koło (Sharma, Lee, Johnson 2022).

Optymalna dieta informacyjna

Operatorzy serwisów internetowych posługują się pojęciem newsfeedu (ang. news, czyli nowe wiadomości oraz feed, czyli
pokarm) na określenie skonfigurowanej pod danego użytkownika porcji wiadomości, która ma go wciągnąć w jak najdłuższe
konsumowanie oferty platformy.

Nie bądź biernym konsumentem, przejmij kontrolę nad treściami, które docierają do twojego umysłu.
Informacyjny pokarm powinien zawierać umiarkowaną porcję rzetelnych informacji przyjmowanych w kilkugodzinnych
odstępach. Powinny składać się na niego zarówno te informacje niekoniecznie dobre (ale prawdziwe), ale również choć trochę pozytywnych wiadomości.

  1.  Nie zaczynaj dnia od surfowania po portlach informacyjnych. Zacznij go od przyjemności (śniadania, kawy, rozmowy)
    zamiast od stresu.
  2. Nie czytaj newsów przed snem. Specjaliści zalecają wyłączenie ekranów na 2 godziny przed snem.
  3. Zweryfikuj liczbę kont i stron, które obserwujesz. Ogranicz swoje źródła do kilku zróżnicowanych, ale wiarygodnych
    nadawców.
  4. Wyznacz sobie 2-3 pory w ciągu dnia, kiedy sprawdzasz, co wydarzyło się na świecie. Trzymanie się ich na początku może być trudne, ale kiedy zobaczysz, jak dobrze wpływa to na twoją wydajność, z każdym dniem będzie lepiej.
  5. Ustaw powiadomienia w telefonie jedynie dla najważniejszych funkcji, zablokuj dzwonki i wibracje z mediów
    społecznościowych i portali informacyjnych, które ciągle cię rozpraszają.
  6. Zadbaj o zróżnicowanie tematów i nastrojów w swojej informacyjnej diecie: dodaj treści, które związane są z twoimi
    zainteresowaniami lub hobby, które zaprezentują piękne obrazy i optymistyczne treści: zwierzęta, krajobrazy, sztukę, ruch, smaczne i zdrowe jedzenie itp.
  7. Rozmawiaj z dziećmi i młodzieżą o ważnych bieżących wydarzeniach, jak i sposobach działania mediów, w ten sposób masz szansę skorygować przekaz, jaki do nich dociera.

Bibliografia
Wojciszke, B. (2009), Człowiek wśród ludzi: zarys psychologii społecznej, Warszawa.
Riehm, K. E., Holingue, C., Kalb, L. G., Bennett, D., Kapteyn, A., Jiang, Q., Thrul, J. (2020). Associations between media exposure and mental distress among US
adults at the beginning of the COVID-19 pandemic, “American Journal of Preventive Medicine”, 59(5), 630-638.
Buchanan, K., Aknin, L. B., Lotun, S., Sandstrom, G. M. (2021), Brief exposure to social media during the COVID-19 pandemic: Doom-scrolling has negative
emotional consequences, but kindness-scrolling does not, “Plos one”, 16(10), e0257728.
Sharma, B., Lee, S. S., Johnson, B. K. (2022). The dark at the end of the tunnel: Doomscrolling on social media newsfeeds. The Dark at the End of the Tunnel:
Doomscrolling on Social Media Newsfeeds · Volume 3, Issue 1: Spring 2022 (apaopen.org)
Autorka jest psychologiem klinicznym, absolwentką Wydziału Psychologii UW, psychologiem w szkołach Fundacji AlterEdu, mamą dwójki nastolatków.