Czy Netflix wychowa dzieci?

Czy Netflix wychowa dzieci?

Sylwia Pawłowska

Jesteśmy świadkami powstania nowego sposobu opowiadania świata, jaki niesie ze sobą serial filmowy, a którego ukrytym zadaniem jest wprowadzić nas w trans. Oczywiście ten sposób opowiadania istniał już w mitach i opowieściach homeryckich, a Herkules, Achilles czy Odyseusz to pierwsi serialowi bohaterowie. (…) Wpływ seriali na sposoby opowiadania (i przez to też rozumienia) świata jest rewolucyjny” – mówiła Olga Tokarczuk w wykładzie noblowskim. 

Ostatni wielki hit Netflixa to koreański serial „Squid Game”. Jednym z zaskakujących i niepokojących przejawów popularności „Gry w Kalmara” stało się przeniesienie elementów drastycznej fabuły filmu do zabaw dzieci w młodszym wieku szkolnym. To zdarzenie pokazuje, że coraz powszechniejszy dostęp do zasobów platform streamingowych to kolejne wychowawcze wyzwanie, z którym musimy się zmierzyć.

Dlaczego dzieci grają w „Squid Game”?

Bohaterowie serialu to osoby, które w hierarchii społecznej są tak nisko, że nie mają już nic do stracenia poza własnym życiem. Kładą je na szali w grze na śmierć i życie, gdzie główną wygraną jest wielka suma pieniędzy, a przegrana oznacza śmierć. W ciągu 9 odcinków na oczach widzów ginie ok. 500 osób: gracze zabijają się nawzajem, by zwiększyć swoje szanse na wygraną, giną w czasie rozgrywek lub z rąk strażników po przegranej. Serial budzi z tego powodu kontrowersje. Jeszcze bardziej szokujący wydaje się więc fakt, że uczniowie podczas przerw bawią się w „kalmara”: grają w serialowe gry, a następnie symulują egzekucje pokonanych kolegów. Na szczęście nie świadczy to o demoralizacji dzieci – ich zachowania da się zrozumieć jeśli popatrzymy na tę sytuację pamiętając o prawidłowościach rozwojowych. Oto powody, które sprawiły, że serial tak bardzo „przemówił” do młodszych widzów:

•    Estetyka i fabuła serialu trafia w gusta dzieci i odwołuje się do ich doświadczeń: żywe, kontrastowe kolory czołówki filmu, czerwone i zielone kostiumy graczy i strażników, scenografia miejsca gry stylizowana na plac zabaw i konstrukcje z kolorowych klocków, główna oś akcji to granie w dziecięce gry takie jak „1 2 3 Baba Jaga patrzy” (koreańska nazwa tej gry to „Czerwone/Zielone”) czy przeciąganie liny. Film wydaje się przez to dzieciom atrakcyjny i zrozumiały.

•    Dzieci naśladują zachowania dorosłych, chcą być tacy jak dorośli. To pierwsza metoda nauki, dzięki której uczymy się wielu pożądanych zachowań i ról społecznych. Na naśladowaniu dorosłych opiera się wiele dziecięcych zabaw: w dom, w sklep czy w szkołę. Dzieci (a niekiedy także dorośli) naśladują zachowania zarówno osób obserwowanych bezpośrednio, jak i tych obserwowanych na ekranie. 

•    Oglądanie filmu można widzieć jako sytuację nieświadomego uczenia się poprzez tzw. modelowanie, czyli obserwację zachowania innych (zarówno rzeczywistych, jak i fikcyjnych postaci) i jego skutków. Jeśli agresywne czy ryzykowne zachowania bohatera nie miały negatywnych skutków, lecz doprowadziły do sukcesu, a postać bohatera jest dla widza atrakcyjna, identyfikuje się z nią, to może mieć tendencje do naśladowania. 

Wpływ uczenia się poprzez modelowanie nie jest nieograniczony. Im starsi jesteśmy, tym krytyczniej oceniamy zachowania innych, uwzględniając całą zgromadzoną wiedzę oraz doświadczenie. Dlatego dorośli widzowie koreańskiego serialu nie chcą grać w „kalmara”. Zdają sobie sprawę, że fikcja rządzi się innymi zasadami niż rzeczywistość, w której ludzie na skutek przemocy autentycznie cierpią. Trafnie interpretują przesłanie serialu, którego celem nie jest promocja bezwzględnej rywalizacji i przemocy. W zamierzeniu jego twórców ekspozycja na okrucieństwo ma uwrażliwić widzów. Przypomnieć, że sytuacja zagrożenia podstaw naszej egzystencji to próba człowieczeństwa, z której niektórzy wychodzą zwycięsko, a inni poddają się najgorszym instynktom. Skłonić do refleksji na temat nierówności społecznych. A może także na temat motywów sprawiających,  że z przyjemnością oglądamy to krwawe widowisko, podobnie jak wyjątkowo antypatyczni „vip-owie” obserwujący na żywo dramatyczną grę o życie w serialu.

•    Najmłodsi widzowie „Squid Game” ze względów rozwojowych okazali się niezdolni do właściwej interpretacji, wykraczającej poza obserwowanie zdarzeń i ich skutków. 

Z punktu widzenia teorii modelowania w tym przypadku mogło dojść do społecznego warunkowania, ponieważ: 

–  twórcy okrutnej gry, jej widzowie ani strażnicy, nie zostali ukarani, a gra zniszczona,

–  złe zachowania bohaterów, polegające na oszukiwaniu i eliminowaniu rywali, niejednokrotnie przyczyniały się do ich sukcesu,

Choć ostatecznie wygrywa gracz grający fair, zdolny do współczucia i dzielenia się z innymi, to zło nie zostało w wyraźny, jednoznaczny sposób ukarane, co w kontekście atrakcyjności i popularności serialu mogło być odczytane jako pochwała przedstawionych tam zdarzeń i zachęta do naśladowania.

•    Młodym widzom mogło brakować także dojrzałej wrażliwości moralnej, która pozwoliłaby im na krytyczną ocenę motywacji i działań bohaterów. 

Według teorii rozwoju moralnego Kohlberga dzieci w wieku 9–10 lat często znajdują się jeszcze w stadium moralności przedkonwencjonalnej, które charakteryzuje się:

– dążeniem do uniknięcia kary oraz podporządkowaniem władzy autorytetów, 

– podejściem instrumentalnym, przestrzeganiem reguł wtedy, gdy służy to własnym celom,

– egocentrycznym punktem widzenia, kierowaniem się przede wszystkim własnymi potrzebami,

– trudnością w uznaniu, że potrzeby innych mogą być inne i równie ważne, choć gdy pojawia się konflikt, pojawia się zdolność do kompromisu. 

Te cechy dość dobrze opisują świat wartości serialowej gry.

Dzieci, które bawią się z rówieśnikami w „kalmara”, obejrzały więc coś, na co nie były gotowe. „Squid Game” nie przypadkiem przeznaczone jest dla widzów powyżej 16. roku życia. W tej sytuacji jedynym sensownym rozwiązaniem jest rozmowa na temat serialu, która pozwoli im na pełniejsze zrozumienie fabuły i trafniejszą ocenę uczynków przedstawionych tam postaci. Wczucie się w fatalne położenie uczestników tytułowej gry, w niektórych przypadkach niezawinione, będące efektem pechowego losu, zniechęci młodych fanów serialu do odgrywania filmowych scen znacznie skuteczniej niż uwagi i nagany za niewłaściwą zabawę, jeśli one same nie czują jej niestosowności.

Binge watching, czyli „pożeracze” seriali

Platformy streamingowe to nie tylko łatwy dostęp do bardzo bogatej, zróżnicowanej biblioteki filmów, lecz także zupełnie nowy sposób oglądania telewizji. W czasach naszego dzieciństwa na kolejny odcinek ulubionego serialu trzeba było czekać cały tydzień i zaplanować oglądanie w rozkładzie dnia. Aktualnie serwisy streamingowe umożliwiają dostęp do całego serialu/sezonu o każdej porze dnia i nocy. Decyzja, czy konsumować go po jednym odcinku, delektując się każdym i „trawiąc” go powoli, czy obejrzeć większy kawałek, a może „pożreć” od razu całość, należy do widza. Zatrzymanie serialu, w momencie, gdy targa nami niepewność co losów bohatera ciekawość co będzie dalej, to niewątpliwie trening silnej woli i zdolności do odraczania gratyfikacji. Twórcy serialu robią przecież, co mogą, by wprowadzić nas w „trans” i zniechęcić do jego przerwania. 

Wśród młodych widzów bardzo popularny jest model oglądania wielu epizodów podczas jednej sesji (angielska nazwa to „binge watching” – nie jest ona tłumaczona na język polski, oznacza kompulsywne oglądanie seriali, charakteryzujące się oglądaniem po kilka odcinków serialu z rzędu). Konsekwencje takiego sposobu oglądania budzą zainteresowanie badaczy.

„Binge-owanie” zwykle zwiększa zaangażowanie w serial, daje poczucie głębszego zanurzenia w jego świecie i silniejszej, prawie autentycznej, więzi z bohaterami. Widzowie postrzegają taki sposób oglądania jako bardziej ekscytujący, dający im poczucie autonomii, suma sumarum – lepszą rozrywkę. To sprawia, że chętniej korzystają z zasobów „wypożyczalni seriali” jak Netflix czy HBO.

Są także negatywne skutki. Pobudzenie spowodowane długotrwałym oglądaniem i zaangażowaniem w fabułę czy nawet „zarywanie” nocy dla serialu powoduje zaburzenia snu i chroniczne zmęczenie. Osoby preferujące ten styl oglądania często spędzają przed ekranem więcej czasu, rzadziej spotykają się z ludźmi, są mniej aktywne fizycznie. Siedzący tryb życia, ograniczenie ruchu sprzyjają otyłości, problemom z układem kostno-stawowym i trawiennym. Oglądanie seriali staje się także coraz powszechniejszym sposobem prokrastynowania, czyli odwlekania aktywności wiążących się z obowiązkami domowymi, szkolnymi i zawodowymi, co prowadzi do zaniedbań i gorszych wyników.

W niektórych, na szczęście nielicznych, przypadkach, wzorzec kompulsywnego oglądania utrwala się i wymyka spod kontroli widza przekształcając się w uzależnienie. Prawdopodobieństwo problemowego oglądania jest większe w przypadku osób o wysokim zapotrzebowaniu na stymulację, impulsywnych, mających problemy z samokontrolą i odroczeniem gratyfikacji, neurotycznych. 

„Serialoholików” od zaangażowanych fanów seriali, którzy postrzegają je po prostu jako dobrą rozrywkę, różnią także motywacje towarzyszące kompulsywnemu oglądaniu. Osoby o problemowych wzorach oglądania częściej angażują się w serial z powodów eskapistycznych:  aby czas szybciej minął, by zapomnieć o samotności, codziennych troskach i odreagować stres, aby być na bieżąco z tym, co oglądają inni. Problematyczne oglądanie, podobnie jak inne uzależnienia (np. od gier, pornografii, mediów społecznościowych czy alkoholu) ma więc znamiona nieadaptacyjnej strategii radzenia sobie z negatywnymi emocjami, jak również poszukiwania poczucia wspólnoty przy jednoczesnym unikaniu rzeczywistych społecznych interakcji.

„Binge watching” jest zjawiskiem stosunkowo nowym, trudno więc o dane pokazujące długofalowe skutki takiego sposobu obcowania z fabularnymi opowieściami. Czy może osłabiać zdolność do odraczania gratyfikacji? Czy głębokie zanurzenie w fabularną rzeczywistość ma wpływ na przebieg procesów poznawczych związanych z przetwarzaniem informacji związanych z fabułą, ale także z innych źródeł? Czy zmienia nasz styl życia? Czy wpływa na odbiór realnej rzeczywistości? 

Dopóki odpowiedzi na te pytanie (i wiele innych) nie są znane, warto dbać o zrównoważony sposób spędzania czasu wolnego uwzględniający zróżnicowane aktywności: oglądanie, lektury, sport, spotkania i wiele innych.

W trosce o szczęśliwe zakończenie…

Zacytowana we wstępie artykułu, Olga Tokarczuk, mówi o fenomenie popularności seriali, zwracając uwagę na, przynależną do ludzkiej natury od zarania dziejów, potrzebę opowieści, w którą się one wpisują. To opowieść nadaje sens otaczającej nas coraz bardziej złożonej i pokawałkowanej rzeczywistości, jak i ciągowi zdarzeń składających się na ludzkie życie. Z tej perspektywy zabranianie dzieciom i młodzieży dostępu do opowieści w formie filmów i seriali, nie byłoby niczym dobrym, zwłaszcza że coraz mniej chętnie czytają opowieści (jest to skutkiem nie tylko zastąpienia ich przez filmy). 

W zasobach sieci można znaleźć wiele wartościowych produkcji filmowych adresowanych do widzów w różnym wieku. Odpowiednio dobrane filmy dostarczają wiedzy o świecie i ludziach oraz rozwijają empatię. Motywacje, decyzje, działania bohaterów, którzy przemawiają do emocji i wyobraźni dzieci bardziej niż postacie z lektur szkolnych, to świetny punkt wyjścia do inspirujących dyskusji na temat dobra i zła, wartości, którymi należy się w życiu kierować czy różnic między ludźmi. 

Fabuła filmu (jak również gry komputerowej czy książki) musi być jednak adekwatna do stopnia rozwoju dziecka: poznawczego, emocjonalnego, społecznego. Ekspozycja nawet na fikcyjną przemoc, grozę czy seks może powodować u młodego odbiorcy, który nie posiada odpowiedniej dojrzałości, nieodpowiednie zachowania, a także stany lękowe, nadpobudliwość, jak również skutkować wypaczoną wizją dobra i zła. 

Jak pokazuje przykład recepcji „Squid Game”, metoda kontrolowania treści dostępnych dla małoletniego widza poprzez ustawienia konta w serwisie bywa zawodna czy to z powodu niedopatrzenia opiekunów, czy też zaradności potomstwa lub życzliwości kolegów, którzy pozwolą obejrzeć film na swoim ekranie. Na opiekunach spoczywa więc obowiązek kontrolowania tego, jakie filmy ogląda dziecko, a także w jaki sposób to robi, czy ta aktywność nie zaczyna dominować nad innymi aspektami życia. 

Kontrola powinna odbywać się nie (tylko) poprzez cyfrowe zabezpieczenia, ale przede wszystkim życzliwe zainteresowanie, kształtowanie wzorów konsumpcji mediów poprzez dawanie przykładu, wspólne ustalanie zasad korzystania z platform streamingowych i innych zasobów Internetu, współdzielenie aktywności. Wspólne oglądanie (przeżywanie opowieści!) zbliża, dostarcza naturalnych okazji do rozmowy, także na tzw. trudne tematy (seks, używki), które często krępują dorosłych i blokują szczerość dzieci.

Jeśli cytowana na początku artykułu wybitna twórczyni powieści ma rację co do wpływu seriali, to świat w przyszłości będzie taki, jak narracje, którymi karmią się teraz młode umysły. Nie mogą być to treści przypadkowe, te historie muszą być dobre zarówno pod względem treści, jak i formy. Zadbanie o ich dobór jest nie tylko obowiązkiem, ale i przywilejem! 

           

Autorka jest psychologiem klinicznym, absolwentką Wydziału Psychologii UW, psychologiem w szkołach Fundacji AlterEdu, mamą dwójki nastolatków.