Co to znaczy być przywódcą w rodzinie?

Co to znaczy być przywódcą w rodzinie?

Maria Engler

Niegdyś nie zastanawiano się nad tym, kto jest przywódcą rodziny i jaka jest jego rola. Nie dyskutowano o tym, w jakim stopniu należy uwzględniać opinie i potrzeby dzieci. Jak wspomina Jesper Juul w książce Rodzic jako przywódca stada, do końca lat siedemdziesiątych XX w. przywództwo rodziców oznaczało ich niczym nieograniczoną władzę nad dziećmi. Zauważono jednak, że postawa taka wywołuje w dzieciach strach i dystans względem rodzica, a nie szacunek i zaufanie.

Przywództwo realizowane w autorytarnej formie przestało mieć rację bytu. Samo w sobie – w innym kształcie – nie przestało być jednak potrzebne. Jak dziś wiemy, powinno się jednak opierać na budowaniu przez rodzica autorytetu wypływającego nie z samej roli bycia rodzicem, lecz z dobrego poznania samego siebie, swoich granic i wartości, a także z poważnego ich traktowania, poczucia własnej wartości, empatii i szacunku wobec innych, samodzielności w podejmowaniu decyzji. 
 
Co składa się na bycie dobrym przywódcą?
Jesper Juul jasno opisuje, jakie wartości według niego składają się na budowanie dobrego przywództwa. Zaznacza jednak, że każda osoba powinna zastanowić się nad tym, jakie wartości przyświecają jej samej – skąd się wzięły, czy są korzystne i czy pragnie według nich dalej wychowywać swoje dziecko. Dla niego bardzo istotne jest bowiem, by rodzic był spójny w swoich działaniach. Oznacza to, że jeśli jednego dnia przyświeca mu chęć opartej na szacunku współpracy, to drugiego nie wymierza klapsów za brak posłuszeństwa. Kiedy dzieci wiedzą, jakie cele i wartości przyświecają ich rodzicom, łatwiej jest im uniknąć poczucia chaosu. Warto również dodać, że spójność i konsekwencja w pielęgnowaniu własnych wartości nie wykluczają elastyczności. Według Jespera Juula najważniejsze i fundamentalne dla dobrego przywództwa w rodzinie jest:
•    Uznanie, że każdy członek domowej społeczności posiada taką samą godność i zasługuje na uwagę. Nie oznacza to, że równość może mieć miejsce w każdej dziedzinie domowego życia. Równa godność każdego członka rodziny oznacza jednak, że uwzględniane są potrzeby, marzenia i ambicje każdego z nich. Co istotne, nie chodzi tu o spełnianie wszystkich zachcianek, lecz o poważne ich traktowanie przejawiające się choćby poświęceniem czasu na rozmowę o nich i powstrzymanie się od raniącego krytycyzmu. 
•    Integralność rozumiana jako spójność poglądów, potrzeb i granic z naszym działaniem. Warto tu wspomnieć o dziecięcych granicach. Dorośli często powtarzają, że „dzieciom trzeba stawiać granice”. Mają wtedy na myśli zasady dotyczące funkcjonowania rodziny – czas i rodzaj spożywanych posiłków, sposób odzywania się do dorosłych, ilość rozrywek. Często zapomina się natomiast, że dzieci od początku swojego życia mają własne granice. Dawniej zupełnie normalnym zjawiskiem było sprawianie dzieciom bólu poprzez łamanie tychże granic. Dopiero od niedawna mówi się o wychowaniu z poszanowaniem dziecięcej integralności. Rodzice troszczący się o nią podejmując decyzje zastanawiają się nad tym, czy to, co robią, może sprawić ich dzieciom ból. Uczą się rozróżniać, czy jest to cierpienie związane z niezaspokojeniem potrzeb i przekraczaniem granic, czy też po prostu zawód płynący z niespełnienia życzenia dziecka. To drugie jest naturalnym elementem życia – każdego dnia mamy nadzieję na coś, czego nie udaje się zrealizować, jednak nie jest to równoznaczne z brakiem poszanowania naszych granic. 
•    Autentyczność, którą J. Juul określa jako czynnik pozwalający kwitnąć ludzkim relacjom. Autor ubolewa nad tym, że wielu rodziców zamiast być autentycznymi odgrywa swoje role. Jak pisze, można ich poznać po nienaturalnie przyjaznym tonie głosu i wyuczonych formułkach, jakich używają względem dzieci. Jednocześnie rośnie w nich frustracja, ponieważ często okazuje się, że dzieci nie chcą ich słuchać. Najczęściej bowiem są one zainteresowane autentycznymi przekazami płynącymi od rodziców. Gdy tylko dzieci wyczuwają, że chowają się oni za maskami, tracą zainteresowanie. Rodzic, który pragnie być autentyczny, musi odpowiedzieć sobie na pytanie, kim jest, co jest dla niego ważne i czego tak naprawdę chce. J. Juul uważa to za ważniejsze w stawaniu się dobrym przywódcą niż posiadanie wiedzy na temat pedagogiki.  
•    Odpowiedzialność za własne zachowanie, reakcje, samopoczucie itd. Choć psychologowie często mówią o tym, jak zmienia się nasze życie, gdy jesteśmy w stanie podjąć taką odpowiedzialność, to dla wielu osób nadal jest to trudne. Jeszcze do niedawna ludzie nie dysponowali tak szeroką wolnością jak obecnie, a co za tym idzie, nie podejmowali na co dzień tylu decyzji dotyczących codzienności własnej i swojej rodziny. Odpowiedzialność osobista rodzica wyklucza obwinianie dziecka za jego porażki oraz za to, co rodzicowi nie podoba się w relacji. Taki rodzic wie, że ponosi całą odpowiedzialność za związek, jaki tworzy z dzieckiem. Podjęcie odpowiedzialności nie powinno jednak być tożsame z obwinianiem się. Nadmierne poczucie winy zwykle działa na nas paraliżująco, a nie zachęcająco do podjęcia pozytywnych działań. 
 
Jaki jest dobry przywódca i do czego powinien dążyć?
J. Juul podkreśla, że dobrzy przywódcy potrafią jasno i wyraźnie mówić „nie”. Jak twierdzi, nie ma zbyt wielu rzeczy, których z zasady należy odmawiać dzieciom, jednak kiedy w grę wchodzą niezaspokojone potrzeby i wartości rodzica, warto stawiać granice i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Wspólna zabawa jest ważna, lecz kiedy przychodzi wieczór i rodzic potrzebuje czasu dla siebie, ma prawo powiedzieć „nie”. Wielu rodziców czuje się wtedy źle, jednak warto mieć na uwadze, że to właśnie w domu rodzinnym dziecko powinno nauczyć się odmawiania i postępowania zgodnego z samym sobą, nawet jeśli będzie się to wiązało z niezadowoleniem innych osób. 
Rodzice, którzy są dobrymi przywódcami, mają szansę wychować silne dzieci. J. Juul rozumie to określenie jako synonim posiadania zdrowego poczucia własnej wartości, wiary w siebie, empatii oraz umiejętności społecznych. 
 
Co utrudnia bycie dobrym przywódcą? 
J. Juul zwraca uwagę na to, że niektórzy rodzice przykładają ogromną wagę do tego, by ich dzieci zawsze czuły się doceniane i kochane oraz były obdarowane ich uwagą przez niemal cały czas. Rodzice ci wierzą, że dzieci będą szczęśliwe, jeśli w rodzinie nigdy nie będzie konfliktów, dlatego za wszelką cenę unikają ich. Juul określa ten styl jako „neoromantyczny”. Zauważa, że może on nieść ze sobą wiele problemów. Jeśli bowiem zachowanie rodziców cechuje jedynie radość, nawet ta udawana, dzieci nie mają szansy obserwować, jak radzić sobie z wieloma innymi emocjami, które są naturalną częścią życia. Problemem jest również to, że rodzice „neoromantyczni” odczuwając trudne emocje, takie jak gniew, frustracja, lęk czy irytacja, czują się winni. Niepotrzebnie również wkładają wiele energii w blokowanie naturalnych stanów emocjonalnych. Dzieci wyczuwają nienaturalne zachowania rodziców i czują się zdezorientowane. Uczucie to pogłębia fakt, iż dzieci nie wiedzą, kim ich rodzice są tak naprawdę – w stałej uprzejmości wyczuwają bowiem fałsz. Dzieciom widzącym tak wąski wachlarz emocji swych rodziców trudno jest uczyć się empatii. Ostatecznie zaś, mimo całej skierowanej na nie uwagi, czują się w swojej rodzinie źle i tak też się często zachowują. 
J. Juul zwraca uwagę na to, że ciągłe usługiwanie dziecku przy jednoczesnym ignorowaniu własnych potrzeb prowadzi do zubożenia życia rodzica, poprzez co dziecko nie ma okazji doświadczać relacji z prawdziwym człowiekiem – z całą gamą jego emocji, potrzeb i granic. Ponadto potrzeba dziecka, by być w centrum uwagi wzrasta do niezdrowych rozmiarów. Wszystko to ostatecznie prowadzi do utraty energii przez rodziców i pogorszenia jakości życia rodzinnego. 
Problematyczne dla dobrego przywództwa jest również zjawisko określane przez J. Juula jako „droga najmniejszego oporu”. Rodzice wybierający taką drogę nie zastanawiają się nad tym, jak chcieliby wychowywać swoje dzieci i jakie przyświecają im wartości, lecz „płyną z falą”. Niekiedy próbują mówić „nie”, ale zmieniają zdanie, gdy wiąże się to z konfliktem i problemami. Są niekonsekwentni, a ich działaniom nie przyświeca żaden cel. Swoje myśli i wysiłki kierują w stronę własnego życia wypełnionego pracą, rozrywkami, ale także licznymi problemami. J. Juul podkreśla, że dzieciom wychowującym się w takich rodzinach towarzyszy zwykle poczucie chaosu, ponieważ dostają wszystko, o czym zamarzą, a jednocześnie bardzo mało tego, czego naprawdę potrzebują. Ich ego jest niezdrowo rozwinięte, a poczucie własnej wartości niskie. Mogą mieć również problemy z osiągnięciem dojrzałości emocjonalnej i społecznej oraz przejawiać autodestrukcyjne zachowania.
Przeciwieństwem dobrego przywództwa jest również sprawowanie nad dzieckiem totalnej kontroli w każdej kwestii jego życia. Takie dzieci nie osiągają kompetencji społecznych oraz związanych z życiem codziennym. W obliczu wyzwań stają się bezradne. Niektóre z nich otwarcie buntują się przeciw nadmiernej kontroli rodzicielskiej, co wpływa destrukcyjnie na domowe relacje i atmosferę.
Rozumienie przywództwa w rodzinie z biegiem lat zmieniło się. Wciąż nie ma – i prawdopodobnie nie będzie – wypracowanych jasnych wytycznych, w jaki sposób powinno być ono realizowane. Wiadomo jedynie, że dzieci go potrzebują. J. Juul udziela nam wszystkim podpowiedzi: Dzieci potrzebują przewodnictwa dorosłych, ale powinno ono bazować na takich samych wartościach, jak relacje między dorosłymi.


Bibliografia
Juul J. (2017), Rodzic jako przywódca stada, Podkowa Leśna. 
Juul J. (2013), Życie w rodzinie, Podkowa Leśna.


Autorka jest absolwentką podyplomowych studiów na kierunku Pedagogika Opiekuńczo-Wychowawcza oraz studiów Nauki o Rodzinie o specjalności Poradnictwo i Terapia Rodziny i Małżeństwa.